Marcelina
- Bo ja mam pewien
pomysł... - Zaczął tajemniczo Michał.
- Ja też! Ja też! -
Do pokoju wpadł Kłos, a tuż za nim przydreptał Andrzej. - Ale o
co chodzi? - Usiadł na podłodze. - Bo jeżeli o spędzenie
wieczoru, to ja mam genialny pomysł.
- Nie tym razem
Karolku. - Powiedział Misiek. - Dokończymy innym razem. - Zwrócił
się do mnie.
- Jak myślicie, co
było najpierw: jajko czy kura? - Wystrzelił ni z gruchy, ni z
pietruchy Wrona.
Wszyscy spojrzeliśmy
na niego ze zdziwieniem.
- Endrju, w porządku?
- Jako pierwsza odzyskałam zdolność mówienia.
- Jak najlepszym. -
Zapewnił mnie. - To o czym my tam? A już wiem, wieczór. Swoją
drogą ciekawe, co u Tomka Wieczorka? - Wstał i wyjął telefon z
kieszeni. - To ja was przeproszę na chwilę.
- Co to było? -
Zapytał Kubiak, kiedy środkowy wyszedł z pokoju.
- Nie wiem, ale dziwnie
się zachowuje. - Powiedział jego kolega. - Może tak działa na
niego stres przed meczowy... Ale wróćmy. To co, pogramy dziś w
karty? Proszęęęę...
Andrea Anastasi
Dziś już pierwszy
mecz. Stres jest. Tym bardziej, że zeszłoroczny sukces rzutuje na
tegoroczne spojrzenie.
- Dziewczyny... -
Przywołałem do siebie asystentkę i fizjoterapeutkę, które
jakkolwiek próbowały rozładować nerwy przed meczem wśród
chłopaków, rozmawiając z nimi.
- Tak? - Pojawiły się.
- Chciałem wam tylko
przypomnieć, że będziecie obserwować rozgrywki tam zza stolika.
- Trenerze, ale
spokojnie. To dopiero pierwszy mecz. - Marcelina odkryła moje
zaniepokojenie.
- Jest początek
sezonu. Nie ma co się tak stresować. - To samo powtarzała Martyna.
- Tak, tak wiem. Ale
podświadomość robi swoje.
Po kilku minutach
weszliśmy na płytę boiska na Torwarze. Rozgrzewka, kilka uwag i
zaczęliśmy walkę z Brazylią.
Martyna
- Kurdee! - Teraz i ja
zaczęłam się stresować.
Pierwszy set poszedł
na naszą niekorzyść. Widać było złość na twarzach drużyny.
Również i tak było po drugim przegranym secie. Ale w trzecim secie
podnieśli się i zwyciężyli. Jednak nadal nie mogli znaleźć
skutecznego sposobu na przeciwników. W secie czwartym znów się coś
posypało i cały mecz przegraliśmy.
- Nie ma się co
przejmować. - Przytuliłam Piotrka, kiedy już przebrany wyszedł z
szatni.
- W następnym im
pokażemy.
Marcelina
- Misiek i tak było
dobrze. - Starałam się pocieszyć jakoś Kubiaka.
W odpowiedzi uzyskałam
jedynie mocne przytulenie.
Następny dzień minął
pod znakiem analiz i dalszych ćwiczeń. Chłopakom udało się
przełamać zły nastrój i zdobyć pozytywne podejście do następnej
rozgrywki.
Ciężko było patrzeć
na ich drugą walkę z Brazylią, tym razem w Atlas Arenie. Znów
mieli problemy z początkiem spotkania, ale i tak poszło dużo
lepiej niż poprzednie. Jednak stan 3:2 w meczu nie zadowalał.
Również kolejne dwa mecze z Francją nie dawały satysfakcji. Widać
było, że chłopcy zaczynają tracić nadzieję na zwycięstwa.
Poprawa nadeszła wraz
ze spotkaniem z Argentyną. Wygrana poprawiła humory i zmotywowała
ich do walki. Tak jak i następne zwycięstwa.
W dobrych nastrojach
wyruszyliśmy do Warny, gdzie miały odbyć się kolejne spotkania.
Jednak tym razem, nie było nam dane uczestniczyć w Lidze Światowej
do końca. Chłopcy byli silni i przyjęli przegraną jako lekcję.
- Co teraz? - Zapytał
mnie Michał, kiedy wracaliśmy do Polski.
- Odpoczynek, a potem
wracamy do Spały. - Uśmiechnęłam się do niego.
Chyba nie takiej
odpowiedzi oczekiwał.
- Wiesz o co pytam... -
Westchnął.
- Tak. - Oparłam głowę
na jego ramieniu. - Odpoczniesz ode mnie parę dni, jak będę u
Michaliny.
- Ejj... - Oburzył
się. - Ja nie chcę od ciebie odpoczywać.
- To jedź ze mną. -
Zaproponowałam.
- Mówisz serio? -
Ruszył się, a ja chcąc nie chcąc podniosłam głowę.
- Jak najbardziej. -
Potwierdziłam. - Moja siostra z chęcią cię pozna. Pytała mnie
nawet, kiedy będzie taka okazja. A przy okazji zwiedzisz Kolonię.
Michał K.
- Marcelka, a co
powiesz na to, żebyśmy najpierw zgarnęli twoje rzeczy z Warszawy,
a potem pojechalibyśmy do mnie. Wylot mamy możliwy z Katowic. -
Zacząłem obmyślać dogodny plan.
- Jestem za. - Zgodziła
się i ponownie zatopiła w lekturze czasopisma.
- Dziękuję wam za
współpracę w ostatnim czasie. - Powiedział trener, kiedy byliśmy
już w Polsce. - Mam nadzieję, że nabierzecie sił i zdystansujecie
się do minionych rozgrywek. Życzę miłego odpoczynku i spotykamy
się wkrótce w Spale. Do zobaczenia.
- Widzimy się już nie
długo! - Marcelina zaczęła żegnać się z Martyną.
- Trzymaj się,
kochana. - Powiedziała blondynka i zaczęła się oddalać.
Po kilku minutach
wszyscy się rozeszliśmy.
- Popatrz, tata już
czeka. - Marcela chwyciła mnie za rękę i pociągnęła za sobą.
- Ale spokojnie, nie
ucieknie. - Zaśmiałem się.
W tym momencie
przypominała małą dziewczynkę, cieszącą się z powrotu taty z
pracy. Obrazek był niezwykły, gdy wpadła mu w ramiona.
- Dzień dobry. -
Również przywitałem się z panem Adamem.
- To gdzie najpierw
jedziemy? - Zapytał Kornacki.
- Co jak co, ale chyba
do domu. - Szepnęła brunetka. - A jutro kierunek: Śląsk.
~*~
Witam ponownie :)
Rozdział krótki, ale dodany ze względu na pewną okoliczność (Nie, Biolchemie, nie ze względu na Twoje dzisiejsze ćwiczenie :P ) - otóż: równo rok temu pojawił się pierwszy post z opowiadaniem.
Chciałam jakoś to uczcić, jednak miałam troszkę mało czasu i temu krótszy.
Z tego miejsca bardzo dziękuję każdemu za to, że jesteście i czytacie to, co moja wyobraźnia wymyśli.
Dziękuję za każdy komentarz, każde wyświetlenie - to bardzo miłe, że w jakiś sposób macie możliwość krytyki, a to duuużo daje.
A tak przedstawiają się statystyki :)
A tak przedstawiają się statystyki :)
Jeszcze raz dziękuję :)
Szkoda, że chłopaki przegrali ale przecież nie zawsze się wygrywa, prawda? :-)
OdpowiedzUsuńTo już rok? Ale szybko zleciało:) Życzę ogromu weny i następnych lat w sferze blogosfery :-)
Świetny rozdział :* jak zwykle :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Szkoda, że przegrali ale nie zawsze się wygrywa :) Rozdział świetny
OdpowiedzUsuńszkoda, że przegrali.... coś czuję że na tym urlopie coś się wydarzy :P
OdpowiedzUsuńgratulacje! życzę kolejnego roku :)
pozdrawiam :*