czwartek, 27 lutego 2014

Dwudziestka czwórka

Michał K.

No i się skończyło wolne... Teraz zaczną się długie treningi, godziny ćwiczeń, nie raz ból... Hektolitry wylanego potu, może nawet i jakieś łzy, ale to nas hartuje... Wzmacnia...
Dziś już pierwszy prawdziwy trening, nie taki lekki jak w zeszłym tygodniu. Wtedy to były dla nas zabawy, teraz zacznie się prawdziwe życie.
Szliśmy na halę podśpiewując. Znaczy się Winiar zaczął coś nucić pod nosem, ale po chwili, prawie wszyscy się dołączyli. W pomieszczeniu był już trener, cały sztab i Marcelina. Mimowolnie uśmiechnąłem się. Jakoś od ostatniego „incydentu” mijaliśmy się, nie mogąc porozmawiać.
  • Panowie, proszę o ciszę! - Krzyknął Andrea, gdy wybiła godzina 10. - Od dziś, już oficjalnie, jeżeli macie jakieś uwagi, propozycje, przekazujecie je mojej asystentce, Marcelinie. Mam nadzieję, że wytrzyma z nami do końca sezonu. A teraz na rozgrzewkę, 10 kółeczek.
Ucieszyło mnie to, gdyż „oficjalnie” wiązało się z tym, że będzie jeździć z nami wszędzie. Aż mnie zaczęło roznosić ze szczęścia, co nie umknęło uwadze Ignaczaka:
  • Kubiak, dobrze się czujesz? - Krzyknął z drugiego końca sali. - Przestaliśmy biegać już dobrą chwilę temu.

Marcelina

Obserwowałam trening z przyjemnością. Półtorej godziny minęło jak z bicza strzelił. Przeniosłam się więc do pokoju. Miałam jeszcze do skonfigurowania służbowy telefon i tablet. Jednak, i tu pewnie znów nikogo nie zaskoczę, nie mogłam tego od razu wykonać. Moja komórka rozdzwoniła się i to ona przerwała poprzednią czynność. Automatycznie, nawet nie patrząc na wyświetlacz odebrałam.
  • AAAAAA!!! - Usłyszałam po drugiej stronie.
  • Halo? - Zapytałam niepewnie.
  • Cześć Marcela. Nie uwierzysz, co się stało! - Pitowa Martyna nie kryła zadowolenia.
  • Słucham cię uważnie. - Czułam, że musiało wydarzyć się coś niesamowitego.
  • Przyjeżdżam jutro do Spały. - Pisnęła. - Właśnie dowiedziałam się, że mój wniosek na staż u fizjo został przyjęty. Tylko nie mów na razie nic nikomu. Chcę zrobić niespodziankę. Plisss!
  • Dobrze, dobrze. - Zaśmiałam się. - W takim razie będziemy dwiema kobietami w załodze.
  • Serio?! - Zdziwiła się, ale pozytywnie. - To suuuuuuuper! Już się nie mogę doczekać. Paa. Buziaczki. - Cmoknęła w słuchawkę.
  • Paa. - Podejrzewam, że rozłączyła się szybciej niż zdążyłam wypowiedzieć to zdanie.
I znów rozległo się pukanie do drzwi. Trochę tego za dużo, nie? Podreptałam i otworzyłam je.
  • Przeszkadzam? - Zapytał Andrea. - Bo mam jedną sprawę.
  • Proszę. - Zaprosiłam gościa do środka.
  • Przejdę do sedna. Od jutra będziesz mieć lokatorkę w pokoju. Martyna będzie na stażu u fizjoterapeutów. To tyle. - I wyszedł.
Nie powiem, cieszyła mnie perspektywa drugiej osoby, bo zawsze to jakoś raźniej. A poza tym, Martyna jest świetna.
Popołudnie mijało pod hasłem treningu, a ja zajęłam się wypełnianiem metryk zawodników. Kilka informacji nie zgadzało mi się, dlatego odłożyłam te kartki i gdy już skończyłam resztę postanowiłam udać się do chłopaków, w celu „dowiedzenia się prawdy”. Również i z tym uwinęłam się szybko.

Krzysztof I.

  • Padam na twarz... - Jęknął Ziomek rzucając się na łóżko.
  • A ja chyba umieram... - Stęknąłem siadając w fotelu.
  • Czy my serio już jesteśmy tacy starzy? - Łukasz podniósł głowę i spojrzał na mnie.
  • No chyba ty. - Odpowiedziałem.
Wtedy rozległ się jakiś szmer w okolicy drzwi. Ale było to bardzo ciche.
  • Ziomek, słyszałeś?
  • Ale co? - Obrócił się, a po chwili usiadł.
  • No jakiś odgłos...
  • Przesłysza... - Urwał w połowie, gdyż dźwięk się powtórzył. - Słyszałem.
Oboje spojrzeliśmy w stronę drzwi, jednak żaden się nie poruszył. Przez kilka sekund baliśmy się nawet oddychać, żeby nie przegapić kolejnego szmeru, który się nie ponowił. Ziomek westchnął i z powrotem położył się. Wtedy odgłos się powtórzył i delikatnie uchyliły się drzwi, dosłownie na kilka centymetrów. Nagle coś zamajaczyło w okolicy klamki.
  • Zio... Ziomek... - Szturchnąłem kolegę, gdy tajemniczy przedmiot zniknął. - Łukasz... Bo tam się coś ruszało!
  • Krzysiu... - Rozgrywający podniósł się i przyłożył rękę do mojego czoła. - Może ty masz gorączkę, że tak majaczysz.
  • No, ale popatrz! - Krzyknąłem przerażony, bo znów coś zaczęło się ruszać w okolicy klamki i zniknęło.
  • Cii! - Przyłożył palec wskazujący do ust i cicho podreptał w stronę drzwi.
  • Teraz! - Pisnąłem, gdy ponownie to coś się pojawiło.
Łukasz wykonał zwinny gest, złapał kogoś za rękę i po chwili zapytał zdziwiony:
  • Marcela? I żelki?
  • Czy ktoś powiedział żelki? - Myślałem, że się przesłyszałem.
Wtedy ktoś nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem, a tuż po nim asystentka. Żygadło rozejrzał się po korytarzu i wtem, z przeciwnego pokoju wyszedł śmiejący się Dzik. Założę się, że mieliśmy z Łukaszem nietęgie miny, szczególnie jak przyjmujący przybił sobie piątkę z dziewczyną.
  • Ach, ta dzisiejsza młodzież. - Powiedział Ziomek, a po chwili wszyscy już śmialiśmy się z całej sytuacji.

Marcelina

Dałam się namówić Michałowi na zrobienie kawału Igle. Trzeba przyznać, że straszenie całkiem dobrze nam szło. Ale to było wczoraj. Dziś już minął poranny trening, a obecnie czekam na Martynę, która ma przyjechać za jakieś 30 minut. Zgodnie z umową, nie wie nikt z drużyny. Jedynie z trenerem prowadzimy konspirację.
Właśnie wolnym krokiem zmierzałam na trening, gdy zostałam zahaczona przez jakąś młodą kobietę. Spojrzałam na nią i aż się wzdrygnęłam. Co ona, prosto z glonów wyszła, czy co? Tak na oko 25-letnia, wyższa nieco ode mnie, a jej włosy były w niebieskawym odcieniu, który jednak podchodził pod zieleń.
  • Mogę w czymś pomóc? - Zapytałam, kiedy już minął mi pierwszy szok.
  • Jakbyś mogła mi wytłumaczyć, gdzie mieści się pokój socjalny recepcjonistek.
  • Proszę, niech pani idzie z powrotem do recepcji i pierwsze drzwi po lewo. - Wyjaśniłam jej.
Stworzenie poszło, nawet nie racząc podziękować. Wzruszyłam ramionami i poszłam na halę. Chłopcy już ćwiczyli, a ja tylko wymieniłam grzecznościowe spojrzenie z trenerem.
  • Chodź z nami poodbijać. - Rzucił do mnie piłką Kosa.
  • Grzesiu, żartujesz sobie, prawda? - Zapytałam.
  • Nie. Serio mówię. - Odparł.
Już myślałam nad jakąś ripostą, gdy dostałam sms'a od Martyny, informującego o jej przyjeździe.
  • Trenerze, wyjdę na chwilę. - Poinformowałam go.
  • Nie ma problemu. - Odkrzyknął.

Martyna

Po zaparkowaniu wysłałam wiadomość do Marceliny, która miała mnie wprowadzić niezauważoną do ośrodka. Takie tam, niby ninja. Wyjmowałam torby z bagażnika, gdy usłyszałam zbliżające się kroki.
  • Hej. - Usłyszałam.
  • No cześć. - Odwróciłam się.
  • Pomogę Ci. - Zaproponowała Kornacka.
  • Jeśli to nie kłopot, to weź to. - Podałam jej torbę i zamknęłam klapę. - To jaki plan na dziś? - Zapytałam gdy szłyśmy już do budynku.
  • Jak na razie ulokujesz rzeczy w pokoju i śmigamy na trening. Trener rano prosił, żebyś pojawiła się u niego jak tylko przyjedziesz.
  • Ok. To prowadź. - Uśmiechnęłam się.
Po kilku minutach szłyśmy już na halę. Pierwsza do pomieszczenia wśliznęła się brunetka, by po chwili pojawić się wraz z Anastasim.
  • Cieszę się, że dotarłaś. - Uśmiechnął się selekcjoner.
  • Ja też.
  • To co, robimy im niespodziankę? - Zapytał Włoch.

Michał K.

Trener wyszedł wraz z Marcelą. Ciekawe co oni kombinują. Bo jest pewne, że łączy ich jakaś konspiracja. Po kilku sekundach wróciła sama dziewczyna.
  • Hej, mogę was tu do siebie poprosić? - Powiedziała dość głośno, jednak nie na tyle żeby wszyscy usłyszeli. - Czy ja nie wyraźnie mówię? - Zamrugała powiekami tuż po tym jak głośno zagwizdała na dwóch palcach.
Wszyscy spojrzeli na nią oczami wielkości pięciozłotówek.
  • Dziękuję, Marcelino. - Odezwał się Andrea. - Przepraszam za małe zamieszanie, ale chciałem powiedzieć, że bardzo cieszy mnie fakt, że nasz zespół znów wzbogacił się o kolejną panią, tym razem blondynkę.
Wszyscy słuchaliśmy w skupieniu.
  • Tak, panowie. Od dziś przez cały sezon na praktyce u naszego fizjoterapeuty będzie dobrze znana wam osoba. Martyna, pozwól. - Wtedy pojawiła się blondynka, a Pitowi o mało oczy z orbit nie wyskoczyły.
  • Ale jak? - Powiedział Piter, gdy już pozbierał szczękę z podłogi.
  • Taka niespodzianka. - Uśmiechnęła się.
  • Dobra, panowie. Wracamy do treningu.
Po mniej więcej godzinie ćwiczenia się zakończyły i mogliśmy się rozejść. Szedłem na samym początku grupy. W pewnym momencie tuż zza rogu wyszła jakaś postać, z którą miałem (nie)szczęście się zderzyć.
  • O matko! - Aż odskoczyłem do tyłu widząc niby niebieskowłose stworzenie.
  • Przepraszam, nie zauważyłam. - Wydukała po chwili.
  • Peszek. - Dało się słyszeć gdzieś z końca grupy.
Wzruszyłem ramionami i poszedłem do pokoju.

Marcelina

  • To teraz musisz mieć się na baczności. Oni będą chcieli przeprowadzić pewnego rodzaju „chrzest”. - Ostrzegałam blondynkę.
  • Chyba się nie boję.
  • Nie uwierzycie! - Dzik wpadł do pokoju. - A sorry! - Wyszedł, zamknął drzwi, zastukał w nie dwukrotnie i dopiero wszedł.
  • Jaka tresura. - Zaśmiała się Martyna.
  • Mam newsa! - Szepnął Michał.
  • Co się stało? - Zapytałyśmy równocześnie w tym samym tonie.
  • To niebieskie stworzenie...
  • To kosmita! - Dokończyła przyszła fizjoterapeutka. - Wiedziałam!
  • Co? - Popatrzył na nią Kubiak. - Nie. - Dodał, gdy dotarła już do niego treść zdania. - To nowa recepcjonistka! - Wyjęczał. 

     ~*~
     Cześć :)
    Witam Was rozdziałem w to jakże piękne popołudnie, z cudowną perspektywą na dzień jutrzejszy. Mój huraoptymizm wynika z tego, że mam jutro tylko 3 lekcje, z czego trzy zastępstwa, a na dodatek przepadają mi jutro 2 godziny historii (cały tydzień bez historii - cudo *.* ). 
    A u Was jak w szkole? Jakieś ciekawe zdarzenia? Bo w mojej szkole od przyszłego poniedziałku klasy drugie piszą próbne matury :/ czyli weekened spędzę na powtórkach... 

    P.S. Łośku, może rozdział pomoże na ból głowy?

    Czytajcie, komentujcie. 
    A na koniec dodaję zdjęcie potwierdzające, że warto czytać lektury :P