sobota, 5 października 2013

Osiemnastka

Grzegorz K.

        Przysłuchiwaliśmy się rozmowie Marceliny z ojcem z uwagą. Nie żebyśmy podsłuchiwali. Broń Boże! My byliśmy w szoku! Szczególnie jak zaczęła monolog skierowany do matki. Co ta kobieta musiała jej napsuć krwi...
        Asystentka trenera rozłączając się odwróciła się w naszą stronę. Ujrzeliśmy wówczas łzy zebrane w samych kącikach oczu. Zamknęła na dwie sekundy powieki, zacisnęła pięści i krótko powiedziała:
- Przepraszam!
Zanim zdążyliśmy jakkolwiek zareagować usłyszeliśmy głośne zamknięcie drzwi. Chłopaki pobledli i nie wiedzieli co mają powiedzieć. Zresztą ja miałem tak samo.
Pierwszy otrząsnął się Dzik:
- Panowie, coś trzeba z tym zrobić. Przecież ona już jedno załamanie przeżyła. A teraz znowu jej matka coś musiała nagadać.
- Jak na razie to możemy tylko za nią biec. - Winiar się podniósł.
- To na co jeszcze czekamy? - Również wstałem.
- Idziemy! - Kubiak skinął na nas dłonią. - Ale dobrze byłoby żeby jeden został w pokoju... Tak na wszelki wypadek...
Już mieliśmy wybierać kto zostaje, ale drzwi do pokoju się otworzyły i usłyszeliśmy głos:
- To Spała, czy ja jestem gdzie indziej?
- Ziomeeeeeek! - Igła gwałtownie rzucił się Łukaszowi na szyję.
- Czyli jednak Spała... - Żygadło przyaktorzył i pociągnął nosem.
- Igła, czyli ty zostań z Łukaszem, a my biegniemy. - Dziku znów zakomenderował.
- Ale gdzie...
Tylko tyle usłyszeliśmy, gdyż szybko opuściliśmy pokój, a potem budynek.

Krzysztof I.

- Ale gdzie... - Ziomek się zawiesił widząc zamykające się drzwi. - Wy biegniecie? - Dokończył cicho. - Krzysiu, możesz mi wyjaśnić o co tu chodzi? - Ułożył swój bagaż pod ścianą i rzucił się na łóżko.
- Do czego nawiązujesz? - Zacząłem się kręcić po pokoju rozmyślając.
- Najpierw wpada na mnie jakaś zapłakana brunetka, potem jakieś tajne zgromadzenie w tym pokoju kończy się pościgiem. - Nagle przed twarzą zobaczyłem machającą dłoń. - Ignaczak! Czy ty mnie słuchasz?
- Ależ oczywiście, Żygadło. - Tu trochę minąłem się z prawdą.
- To o czym mówiłem? - Próbował mnie sprawdzić.
- Eee... - Podrapałem się po karku. - O... - Przełknąłem ślinę. - O...
- Tak jak myślałem. - Westchnął i z powrotem usiadł. - Mów, co tu się dzieje.
- Bo wiesz... - Zacząłem opowiadać całą historię od początku.

Marcelina

        Biegłam brukowaną ścieżką w stronę lasu. Właśnie zbliżałam się do parkingu, gdy już drugi raz w przeciągu najwyżej trzech minut, na kogoś wpadłam. Zachwiałam się, co spowodowało, że poczułam jak ląduję na ziemi. Znów otarłam dłonią łzy i spojrzałam do góry. Przyjęłam pomoc jaką były wyciągnięte ręce i wstałam.
- Co się stało? - Martyna podała mi chusteczki i przytuliła mnie.
- Nie nic. Nie ważne. - Pociągnęłam nosem.
- Jasne, właśnie widzę. - Zaironizowała puszczając mnie. - Chodź, pogadamy. Będzie ci lepiej.
Cały czas spoglądałam w dół. Bałam się napotkać jej spojrzenie. Ale coś podpowiadało mi, że mogę jej zaufać.

Grzegorz K.

        Wybiegliśmy, rozdzielając się w różne strony. W drodze ustaliliśmy, że damy sobie znać jeśli ją znajdziemy. Nogi prowadziły mnie w stronę lasku. Szedłem dosyć szybko. Zostało mi jeszcze jakieś, na oko, trzydzieści metrów do parkingu, gdy zauważyłem Pita Martynę wraz z Marceliną. Kamień spadł mi z serca. Ruszyłem więc w ich stronę, jednak blondynka skinęła dłonią na znak, że mam odejść i być spokojny. Dlatego też wycofałem się cichutko w międzyczasie pisząc do chłopaków, że wszystko jest w porządku.

Martyna

        Objęłam ramieniem nadal szlochającą Marcelinę i razem opuściłyśmy teren ośrodka. Doskonale rozumiem, że czasem warto pomilczeć. Dlatego nie naciskałam i czekałam, aż sama się otworzy i coś powie. Szłyśmy wolno w stronę lasu. Kątem oka widziałam, że brunetka kilkukrotnie zamierzała otworzyć usta i wypowiedzieć jakieś zdanie, jednak na próbach się skończyło. Dotarłyśmy do jeziora i usiadłyśmy na pomoście. Po kolejnych kilku minutach ciszy postanowiłam ją przerwać i zaczęłam:
- Słuchaj, wiem, że się dobrze nie znamy, ale możesz mi zaufać. Wiem, że masz tu z kim pogadać, bo już zakumplowałaś się z chłopakami... - Celowo zrobiłam pauzę w oczekiwaniu czy jakoś nawiąże rozmowę.
- Skąd wiesz? - Podniosła na mnie wzrok.
- Piotrek mi mówił. Opowiadał o tobie, oczywiście w samych superlatywach. - Uśmiechnęłam się do niej.
- Dużo ci mówił? - Otarła dłonią spływającą łzę.
- Trochę owszem, ale nie wiem na przykład, jak to się stało, że z nimi pracujesz.
- Jesteś pewna, że chcesz tego słuchać?
- Oczywiście, że chcę. Opowiadaj. Mamy czas.

Michał K.

        Kamień spadł mi z serca, jak dowiedziałem się od Kosy, że Marcela jest z Martyną. Lubiłem blondynkę i Piter miał szczęście, że ją poznał. Też chciałem mieć kogoś takiego, ale jak na razie na moich marzeniach się kończyło. Prawdę mówiąc, miałem pecha w miłości. Kilkukrotnie się sparzyłem, a teraz... Teraz moje myśli często były zajęte Marceliną. Polubiłem ją i to bardzo...
        Siedząc na schodach ośrodka zastanawiałem się jak delikatnie dać jej do zrozumienia, że lubię ją, ale nie tak jak koleżankę... Tak jakoś bardziej... Nie wiem sam jak to określić. Ukryłem twarz w dłoniach, zamknąłem oczy i pomyślałem, że jedyne co mogę teraz dla asystentki zrobić, to ją wspierać.

Krzysztof I.

- I tak właśnie Marcelina trafiła tutaj. - Skończyłem opowieść.
- Przykre to. - Podsumował Ziomek.
- I kurde no, było w porządku. Aż do teraz. Do tego telefonu. - Westchnąłem i w tym samym momencie drzwi się otworzyły i wkroczyli Dwaj Muszkieterowie... Zaraz, zaraz przecież wychodzili trzej! No chyba, że ja liczyć nie umiem... Nie, z pewnością wychodzili w trójkę. Skoro jest Winiar i Kosa, to brakuje Dzika. - Ej, a gdzie zgubiliście Aramisa? Tfu. Kubiaka.
Jak na zawołanie obejrzeli się za siebie.
- Faktycznie, nie ma go. Ale przecież szedł za nami do wejścia. - Kosa się opamiętał.
- Boże. - Łukasz przybił facepalma. - Jak można zgubić takie duże stworzenie jakim jest Dzik? Ludzie... Wam kogoś dać pod opiekę. - Pokręcił głową.
- Ale przecież... - Winiar autentycznie się przejął.
- Ale przecież żartuję. - Westchnął zrezygnowany Ziomek.
- Dobra panowie, to ja wrócę i zobaczę gdzie Miśka wcięło. - Zaproponował Kosok i  wyszedł.

Grzegorz K.

        Zobaczyłem Michała siedzącego na schodach. Brodę oparł o kolana i tępo wpatrywał się w jakiś punkt na horyzoncie.
- Michał? - Dotknąłem jego ramienia, na co gwałtownie podskoczył.
- Przepraszam zamyśliłem się. - Odparł.
- Spoko. - Usiadłem koło niego widząc, że nie rusza się z miejsca. - Chcesz pogadać?
- Nie... To znaczy tak... - Miotał się w zeznaniach. - Bo tak sobie właśnie myślę, że Piter to ma szczęście, że ma taką dziewczynę jak Martyna. Właśnie... - Urwał.
- Co właśnie? - Zapytałem go.
- Dlaczego ja tak nie wiele wiem o twojej Kasi?
Uśmiechnąłem się sam do siebie na wspomnienie jej imienia.
- Tak w sumie nie dawno jesteśmy razem, bo osiem miesięcy. Kasia jest na ostatnim roku inżynierii materiałów. Oprócz tego lubi biegać, dlatego często razem trenujemy. Jest wspaniała. I co najważniejsze, od pierwszego spotkania nie traktuje mnie jak sportowca, tylko normalnego człowieka. - Wymieniałem jej zalety.

Martyna

        Słuchałam opowieści Marceliny i zastanawiałam się, dlaczego tacy ludzie jak ona mają tak pod górę. Było mi jej szkoda. Ale widocznie musiała przeżyć swoje, żeby potem mogła mieć szczęście.
- Dobra, chodź. Trzeba ci jakoś poprawić humor. - Powiedziałam podnosząc się.
- Wątpię czy to się uda. - Westchnęła.
- Uda się, uda. Chłopcy zrobią imprezę, zabawisz się, zapomnisz. - Pocieszałam ją.
- Ale chyba to nie jest najlepszy pomysł.
- Jest najlepszy. Chodź. - Uśmiechnęłam się do niej.
- Zawsze jesteś taka stanowcza? - Zapytała tuż przed bramą ośrodka.
- Ależ oczywiście. - Zaśmiałam się i pomachałam do Pita biegającego za Skiperem.


~*~
Na wstępie przepraszam najmocniej za to coś na górze. Moim zdaniem jest do niczego, ale pewna bardzo uparta blondynka, wierciła mi wczoraj dziurę w brzuchu o kolejną część. Swoją drogą minę miałaś boską :P A jako, że obiecałam to słowa dotrzymuję. Łośku, trzymam za Ciebie kciuki, żebyś pokazała im na tej olimpiadzie ;) A i byłabym zapomniała, teraz możesz swojej kuzynce przekazać ten fragment :P

Pozdrawiam Was serdecznie, a także baaaaardzo dziękuję za ponad 7000 tysięcy wyświetleń.