piątek, 15 sierpnia 2014

Czterdziestka szóstka

Marcelina

W sobotni bardzo wczesny poranek wsiadałam do samochodu i odjechałam w stronę Spały. Chłopcy mieli mieć nieco luźniejszy weekend. Dlatego też większość ich kobiet również tam się wybierała.
Przed dziesiątą parkowałam w dobrze mi znanym miejscu. Wyskoczyłam z auta, zabrałam torebkę pełną zaproszeń i leniwie podreptałam w stronę budynku.
- Ale z ciebie dekiel, przecież kwiatostan owsa to wiecha, nie kłos! - Karol gorączkowo tłumaczył Andrzejowi pojęcie.
- Też mi różnica. - Wzruszył ramionami Wrona.
- Poza tym, kłos nie pasowało by ci w tej krzyżówce bo to cztery litery, a tu masz 6 kratek. - Karollo założył ręce na klatce piersiowej i udał, że się obraża.
- No dobra, Panie Zbożowy. Jak jesteś taki mądry to powiedz mi, patrzeć jak co w gnat? Na pięć liter. Druga „r”. - Andrzej zaczął bawić się długopisem.
- Chwila. - Drugi środkowy zaczął coś liczyć na palcach. - I tu mi pasuje wrona.
- Głupi jesteś! - Szturchnął Karola Wrona. - Jak śmiesz obrażać szlachetne wrony, że się w kości wpatrujemy?
- Jak ja za wami tęskniłam. - Wreszcie ujawniłam, że ich obserwuję.
- O jaaaaa! Marcela! - Rzucili się na mnie obaj. - Wróciłaś do nas. Będziesz z nami pracować? Powiedz, że tak. No powieeeedz. - Tak się przekrzykiwali, że nawet nie dali mi dojść do słowa.
- Gorzej niż dzieci. - Zaśmiałam się. - Niee. Ja tu tylko prywatnie.
- Szkooooodaaaa. - Westchnęli obaj i ułożyli usta w podkówkę. - Chodź z nami do środka. - Pociągnęli mnie za sobą.
- Ekhem, czy ktoś tu się nie zapomniał? - Usłyszałam bardzo poważny głos, w momencie jak obaj środkowi, pomiędzy którymi stałam chwycili mnie za ręce.
- Bo my ją, Michał, pilnujemy. Jakby tak czasem się zgubiła po drodze do ciebie. - Wyjaśnił konspiracyjnym szeptem Wrona, na co Kubiak tylko wybuchnął śmiechem.
- Cześć, Słońce. - Wyswobodziłam się i podeszłam do Miśka.
- To my idziemy sprawdzić, czy przypadkiem nikt nam nie ukradł ławki sprzed budynku. - Westchnął Karol.

Michał K.

- Jak ja się za tobą stęskniłem. - Chwyciłem Marcelinę i okręciłem się dookoła własnej osi. - Chodź, musimy pogadać. - Puściłem do niej oko.
Objąłem ją mocno i rozmawiając o niczym, dotarliśmy do mojego pokoju.
- Misiuuu... - Wtuliła się we mnie, kiedy już usiedliśmy. - Wiesz, że jakoś brakuje mi czasem tego miejsca? Dzięki Spale naprawdę stanęłam na nogi. No i dzięki tobie oczywiście. - Pocałowała mnie.
- No nie!! Dlaczego ja zawsze muszę was nakryć jak się całujecie?! - Do pokoju (oczywiście bez pukania) wszedł Zator.
- Też się cieszę, że cię widzę, Pawełku. - Marcelina wstała, a ja chcąc nie chcąc, zrobiłem to samo.
- Marcela. - Przytulili się na powitanie. - Świetnie wyglądasz. - Powiedział jak dokładnie ją zlustrował. - Nie wracasz przypadkiem do nas?
- No kolejny... - Przewróciła oczyma.
- O jaa. Kubiak, auto twojej narzeczonej stoi... - W tym momencie Ignaczak, który gwałtownie wpadł do mojego pokoju zauważył brunetkę. - Marcelaaaaa! - Rzucił się na jej szyję.

Martyna

W końcu uporałam się z wypełnianiem dokumentacji dla fizjo. Udało mi się tu pracować drugi rok z rzędu i była to najwspanialsza praca jaką mogłam sobie wyobrazić. Może też dlatego, że miałam wokół tylu przyjaciół i Pita na oku.
Trochę zmarnowana opuściłam pokój i wyszłam na korytarz. Tam jak zwykle kręciło się bez celu pełno siatkarzy.
- A wy nie macie czegoś do roboty? - Zapytałam snujących się Ignaczaka i Winiarskiego.
- W chwili obecnej, jesteśmy zatrudnieni jako wierni czekacze na swoje drugie połowy. - Wyjaśnił dyplomatycznie Michał W.
- Ty to tak sam? Z głowy mówiłeś? - Zdziwiłam się.
- Ej, wiesz ile ona nad tym pracował? - Szepnął Igła. - Się nam chłopak załamie i co? Co, jak właśnie podcięłaś mu skrzydła?
- Gdyby był kobietą, została by mu jeszcze miotła. - Uśmiechnęłam się.
- Pfff. Feministyczne podejście masz. - Prychnął z udawaną obrazą Winiar.

Marcelina

W ciągu godziny udało mi się przywitać ze wszystkimi, których znałam. A tych których widziałam pierwszy raz miałam okazję poznać. Przyszło mi także przeżyć konfrontację z trenerem. Okazał się świetnym i kontaktowym człowiekiem, dlatego po pięciu minutach rozmowy kazał mi mówić do siebie po imieniu.
- Misiek, pasowałoby w końcu zająć się zaproszeniami. - Szturchnęłam Kubiaka, kiedy spacerowaliśmy.
- Każdy z osobna, czy jak?
- Na obiedzie będą wszyscy, więc przekażemy im co i jak, a potem dodamy zaproszenia. - Nieśmiało zaproponowałam.
- A może puścimy plotkę, że są proszeni do konferencyjnej? Pogadam z trenerem, że chcieliśmy się spotkać ze wszystkimi, on to kupi. - Zapewnił.
Przystałam na jego propozycję i o 14 zaczęli się zbierać w wyznaczonym miejscu. Antiga coś tam powiedział, że miło mu poznać kobiety jego graczy i takie tam. W końcu zdecydował, że oddaje głos nam – to znaczy swoim podopiecznym. Jako pierwszy podniósł się Kubiak i wzrokiem poprosił bym do niego dołączyła.
- Trenerze, nie ma żadnych meczy 23 sierpnia, prawda? - Zapytał najpierw.
- Prawda. - Kiwnął głową. - Wtedy... - Spojrzał na rozpiskę. - Zgrupowanie.
- To świetnie. - Ucieszył się Michał, a wszystkie oczy spojrzały na niego z zaciekawieniem. - W takim razie... - Tu skierował wzrok na mnie.
- Prosto z mostu. - Przejęłam inicjatywę. - Zapraszamy was na nasz ślub.
- Aaaa!! - Zaczęli wstawać i bić nam brawo. - Gratulacje!!
- Dlaczego nic nie wiedzieliśmy? - Zaczęły odzywać się głosy w sali.
- Misiek, ty mendo. Prawie tydzień tu siedzisz i nic nie mówisz?!
- A ja wiedziałem, że tak to się skończy.
- Ludzie, ale będzie impreza!! - Krzyknęli równocześnie Igła z Winiarem.
Potem dostaliśmy od każdego gratulacje i konsekwentnie rozdawaliśmy imienne zaproszenia.

Krzysztof I.

No Kubiaki nas zaskoczyły. Znaczy się, teraz będę mógł na legalu tak do nich mówić. Wreszcie zaczęło im się układać. Wiele oboje przeszli i całe szczęście, że na siebie trafili.
- Michał!! - Zawołałem idącego Dzika.
- Co jest? - Zbliżył się do mnie.
- Od kiedy wy to planujecie i jakim cudem udało wam się tak szybko załatwić salę? Michał?! - Tu spojrzałem podejrzliwie. - Matko kochana, będę wujkiem? - Ucieszyłem się. - Albo ciocią?
- O czym ty myślisz? - Szeroko otworzył usta ze zdziwienia.
- No bo to tak szybko... Powiedz mi, Marcela jest w ciąży? - Drążyłem temat.
- Hehehehe. Igła. - Zaczął się głośno śmiać. - Coś ty. Mogliśmy albo czekać półtora roku, albo zrobić coś szalonego, bo akurat nam się trafiło wolne miejsce. Wybraliśmy drugą opcję.

Michał K.

Czas mijał i nadszedł czas na eliminacje do Mistrzostw. Tym samym mecz z Łotwą miał być sprawdzianem dla Antigi jako trenera.
Rozpoczęliśmy spotkanie o wyznaczonej porze. Szybko też narzuciliśmy przeciwnikom swoją dominację. Przyczynił się do tego nasz atakujący. Mario podniósł wynik o kilka oczek poprzez swoje asy. W końcu ich trener nie wytrzymał i poprosił o czas. Po kilkunastu chwilach wróciliśmy na boisko i na drugą przerwę techniczną zeszliśmy z dziesięciopunktową przewagą, bo Fabian też zachwycił swoimi punktowymi zagrywkami. I Bartek nam zakończył seta.
Druga partia rozpoczęła się walką punkt za punkt. Minimalne prowadzenie na pierwszej przerwie technicznej mieli Łotysze. Przez większość czasu mieli nad nami jedno- lub dwupunktową rezerwę. Jednak dzięki zmianom w naszych szeregach zwyciężyliśmy.
Nadszedł trzeci set. Przeciwnicy podejmowali walkę, ale nie udało im się nas złamać. Wygraliśmy 3:0 z nowym trenerem na czele.
- To co? Imprezka?! - Do szatni po meczu wpadł najpóźniej Winiarski, który nie wiele rozumiał z naszych gestów i prób pokazania, żeby był cicho. - Co wam jest?
- Michał, co rozumiesz przez słowo imprezka? - Zza rogu wyszedł Stefan, przed którym próbowaliśmy ostrzec Winiara.
- O i trener tutaj. - Błyskawicznie pokazał swój zgryz. - Co ja przez to rozumiem? No oczywiście, że zjedzenie spokojnie kolacji.
- Mam nadzieję. - Powiedział Antiga i wyszedł.
- Uffff. - Z Winiarskiego uszło powietrze. - A tak blisko było. To co panowie...
- Chyba zapomniałem teczki. - Ponownie pojawił się Stefan przerywając wypowiedź mojego imiennika. - O jest. - Wziął do ręki przedmiot. - Pospieszcie się. - I zniknął.
- Ja już chyba dziś nic nie mówię. - Szepnął blady Michał.

~*~
Takie sobie... Jak wszystko ostatnio...