sobota, 15 lutego 2014

Dwudziestka trójka

Marcelina

Paweł przeszedł obok mnie i Andrei, posyłając szczery uśmiech w stronę Anastasiego.
  • Panie trenerze, jeżeli nie będzie pan miał nic przeciwko, to ja już pójdę. - Zwróciłam się do mężczyzny.
  • Oczywiście, że nie mam. Dziękuję za miłe towarzystwo. - Uśmiechnął się.
Zebrałam się więc i wyszłam z pomieszczenia. W drodze do pokoju, o dziwo!, nie natknęłam się na nikogo. Rzuciłam się na łóżko z impetem, jednak trafiłam na coś twardego. Podniosłam kołdrę i wyjęłam niezbyt duże pudełko. Zdziwiło mnie to bardzo, gdyż oprócz mnie nikt nie miał klucza, a przedtem tego tu nie było. Bałam się to otworzyć, ale w końcu przełamałam się i rozdarłam tekturkę. Wówczas moim oczom ukazało się nieco mniejsze pudełko. Otworzyłam je i tu zaskoczenie, kolejne. Przewróciłam tylko oczyma. Rozpakowałam to i następne, potem jeszcze dwa i na samym dnie najmniejszego znalazła się starannie złożona na kilkanaście części kartka. Rozłożyłam ją i na środku zobaczyłam jedno zdanie napisane starannym odręcznym pismem: Nie unikaj mnie, proszę.
Zastanawiało mnie, kto mógł być adresatem tej przesyłki. Na pewno nie mógł być to nikt spoza ośrodka, więc eliminując wszystkie możliwości, doszłam do wniosku, że to Kubiak.
Ale przecież ja go nie unikałam! To, że go dziś nie spotkałam, jeszcze o niczym nie świadczy.
Z rozmyślań wyrwało mnie stukanie do drzwi, przez które aż podskoczyłam na miejscu. Podeszłam by je otworzyć. Gdy tylko nacisnęłam klamkę i pociągnęłam ją w swoją stronę ujrzałam dwie blondynki.
  • Możemy wejść? - Zapytała nieco wyższa.
  • Pewnie, zapraszam.
  • Bo my się powoli zbieramy do wyjazdu i chciałyśmy się pożegnać. - Zaczęła Kasia.
  • Co nie znaczy, że się tak łatwo od nas odetniesz. - Poruszyła brwiami Martyna. - Dawaj telefon, wpiszę Ci numer.
  • To miłe z waszej strony, że jeszcze tu zajrzałyście. - Powiedziałam podając komórkę.
  • Wyczuwam dłuższą znajomość. - Narzeczona Pita uśmiechnęła się.
  • To do zobaczenia wkrótce. - Dziewczyna Grześka cmoknęła mnie w policzek.
  • Jedźcie ostrożnie. - Pożegnałam się z nimi.

Michał W.

  • Dzikuuu! - Weszliśmy z Igłą kulturalnie, bez pukania, do pokoju Kubiaka.
  • Kici, kici! - Zawołał libero.
  • Debilu! - Przybiłem facepalm'a. - Ty wołasz kota, czy nieco większe stworzenie?
  • To może powiesz mi jak się woła dziki? - Zjeżył się Krzysiek.
  • No, na pewno nie „kici, kici”. - Westchnąłem zrezygnowany.
  • Jak jesteś taki „Turbokozak”, to mi zademonstruj jak. - Nie odpuszczała Menda.
Już miałem otwierać usta, żeby mu to zaprezentować głosowo, gdy usłyszałem:
  • Może wystarczy zapytać: Kubiak, gdzie jesteś? - Michał stał oparty o drzwi do łazienki.
  • Ty, Winiar, słuchaj i ucz się. - Ignaczak wskazał na mnie.
  • Pffff. - Prychnąłem. - Sam się ucz.
  • Coś konkretnego was tu sprowadza, czy po prostu chcieliście pokonwersować poza swoimi pokojami? - Kubiak przemieścił się przez pomieszczenie i zajął miejsce na łóżku.
  • Tak... Nie... - Powiedzieliśmy z Igłą jednocześnie. - Nie... Tak...
  • Zdecydujcie się. - Westchnął przyjmujący.
  • Mamy do ciebie, tak zwany, romans... - Zaczął tajemniczo libero.

Bartek K.

  • Piter, nudzę się. - Powiedziałem do współlokatora.
  • I co niby mam na to poradzić? - Zapytał zamykając laptop.
  • No nie wiem, wymyśl coś. - W tym momencie do naszego pokoju wpadł Wronka z Kłosem.
  • Cześć, robicie coś? - Zapytał Karol.
  • No właśnie nie. - Odpowiedział Piotrek. - A co?
  • Wybieramy się do Marceli, żeby obejrzeć jakiś film. - Dodał Andrzej.
  • A ona o tym wie? - Pit uniósł brew do góry.
  • No jeszcze nie. - Powiedział Karollo, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
  • To idziemy. - Podniosłem się.

Marcelina

Kolejny raz dzisiejszego dnia, ktoś próbował dostać się do mojego pokoju. Nie chciało mi się podnosić z miejsca, dlatego krzyknęłam:
  • Proszę.
Już po kilku sekundach do pomieszczenia weszło kilka osób.
  • Cześć, zajęta jesteś? - Zapytał Kłos.
  • Nie. - Odpowiedziałam odkładając telefon.
  • W takim razie, mamy dla ciebie propozycję. - Odezwał się Andrzej zamykając drzwi. - Oglądniemy jakiś film?
  • Pewnie. - Uśmiechnęłam się. - Co proponujecie?
  • Wszystko byle nie komedia romantyczna. - Kurek rozsiadł się wygodnie.
  • Co powiecie na „Klub winowajców”? - Zapytał Karol, przeglądając swoje zasoby filmowe na komputerze.
  • O czym to? - Próbował dowiedzieć się Bartek.
  • Obejrzysz, to się przekonasz. - Odrzekł mu właściciel laptopa. - A teraz cicho, bo włączam.

Michał K.

  • Seans spirytystyczny uważam za otwarty. - Demonicznie zaśmiał się Igła.
  • Serio, masz ze sobą jakiś alkohol? - Winiarowi rozszerzyły się źrenice.
  • Ty jesteś głupi tak sam z siebie, czy ktoś ci za to płaci? - Zapytał Krzysiek.
  • Oj no, żartowałem. - Michał udał obrażonego.
  • Powiecie w końcu, o co wam chodzi? - Troszkę zaczęło mnie irytować ich zachowanie.
  • A jak myślisz? - Zapytali równocześnie.
  • Nie mam pojęcia. - Przyznałem.
  • Marcelina. - Szepnęli.

Marcelina

Film okazał się genialną produkcją. Dzięki temu szybciej minęło popołudnie. Potem również szybko zleciał wieczór i jak tylko się położyłam, odpłynęłam w krainę Morfeusza.
Tak bardzo nie chciało mi się wstawać rano. Budzik dzwonił i dzwonił, ale ja go olewałam. Podniosłam się dopiero o 7:55. A na 8 miałam być na dole. Cholera... Dam radę. Szybko wyjęłam jakieś ubrania, przebrałam się, uczesałam i o 7:59 wybiegłam z pokoju po drodze przewracając biednego Zatora.
  • Pawełku, wybacz mi. - Powiedziałam podając mu rękę.
  • Przecież nic się nie stało. - Odpowiedział wstając.
Resztę drogi przebyliśmy rozmawiając o niczym. Ze śniadania wróciłam szybko. Miałam zamiar wówczas trochę poprawić mankamenty urody. Jednak nie było mi to dane, gdyż ktoś dobijał się do mojego pokoju.
  • Tak? - Zapytałam wychylając głowę zza drzwi.
  • Trener prosi cię do siebie. - Powiedział Ziomek i odszedł.
Zamknęłam więc pokój i udałam się w kierunku wskazanym przez Łukasza.
  • Chciał mnie pan widzieć. - Próbowałam zacząć jakoś rozmowę, gdy już byłam w pomieszczeniu zajmowanym przez selekcjonera.
  • Tak. Muszę z tobą porozmawiać. - Spojrzał na mnie znad wypełnianej właśnie jakiejś tabeli. - Siadaj. - Wskazał krzesło i odłożył papiery na bok. - Powiedz, nabrałaś już trochę sił? - Zapytał troskliwie.
  • Tak, dziękuję. - Uśmiechnęłam się delikatnie. - Już zdecydowanie ze mną lepiej. To miłe, że pan się tym interesuje.
  • Co zamierzasz zrobić ze swoimi studiami?
  • Z pewnością na nie nie wrócę. To był tylko chory wymysł mojej matki. Nigdy mnie to nie interesowało, dlatego bez przeszkód mogę zakończyć mój epizod z prawem. - Wreszcie mogłam z kimś głośno podzielić się swoją decyzją.
  • Lubisz podróże? - Nie powiem, to pytanie mnie troszkę zdziwiło.
  • Tak. Nawet bardzo. - Przyznałam zgodnie z prawdą.
  • Sądzisz, że wytrzymasz z drużyną do końca sezonu?
  • Kocham siatkówkę i cieszę się, że mam możliwość przebywania tu, wraz z moimi autorytetami. A poza tym, jak można nudzić się z takimi osobami. - Mój uśmiech poszerzył się.
  • Proszę. - Podsunął mi pod nos kilka kartek. - Przeczytaj, powiedz czy zgadzasz się z takim honorarium, czy ewentualnie jakiś punkt ci nie pasuje, i najważniejsze, czy w ogóle się zgadzasz.
  • Co to jest? - Spytałam zdezorientowana.
  • Twoja umowa. - Rzekł trener. - Zdecyduj czy chcesz oficjalnie pełnić funkcję mojej asystentki, czy jednak nie.
  • To gdzie mam podpisać? - Chwyciłam do ręki długopis.
  • O tu. - Wskazał Anastasi, obserwując jak na kartce zostaje skreślone moje imię i nazwisko. - Od teraz jesteś oficjalnie częścią drużyny. - Wstał, a ja tuż za nim. - Cieszę się, że wreszcie ktoś mi pomoże okiełznać tę watahę. - Zaśmiał się, podając mi rękę. - Witaj w załodze.
  • Dziękuję. - Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć.
  • A. I jeszcze jedna sprawa. - Powiedział i sięgnął po pudełko stojące koło biurka. - Proszę.
  • Co to?
  • Kilka przydatnych, że tak to nazwę, gadżetów. - Podał mi opakowanie.
  • Dziękuję jeszcze raz. - Teraz to stałam kompletnie zdziwiona. - To ja już pójdę. Trening o 10? - Wolałam się upewnić.
  • Tak. I proszę, przyjdź koniecznie chwilkę wcześniej.
  • Dobrze. - I wyszłam.
Nurtowało mnie, co jest w tym pudełku. Szybko znalazłam się w swoim pokoju i gdy tylko położyłam na je na stoliku, zerwałam z niego taśmę. Na samym wierzchu znalazłam kopertę podpisaną moim imieniem i nazwiskiem. Wyjęłam z niej kartkę, szybko przebiegłam ją wzrokiem. Miło mi się zrobiło jak czytałam wszystkie miłe słowa całego sztabu wraz z trenerami. Odłożyłam ją na bok i zaczęłam wyjmować te „gadżety”. Każda rzecz miała przyczepioną karteczkę, na której widniał jakiś zabawny komentarz. Po prawie 15 minutach, uzbrojona w składany notatnik wraz z długopisem ruszyłam na trening. 

~*~
Witajcie. Jak widzicie, kolejny rozdział świadczy o tym, że nie zawieszam ani nie usuwam bloga. Zmotywowałyście mnie i mam nadzieję, że od tej pory będę konsekwentniejsza w pisaniu i, może się uda, że rozdziały będą się pojawiać średnio raz na dwa tygodnie. Zobaczymy co z tego wyjdzie. 
Swoją drogą, najbardziej przekonał mnie argument wykopania mnie na Plutona (tak, Łosiu, to Ty proponowałaś) i chyba on przeważył. 
Nie no, żartuję. Bardzo mi miło, że chcecie jeszcze te bazgroły czytać. 
Pozdrawiam Was bardzo i dziękuję za wszystkie wyświetlenia. Nazbierało się tego :) 
Zostawiam Was z rozdziałem i Miśkiem (foto mojego autorstwa).
Do następnego