niedziela, 7 lipca 2013

Szóstka

Marcelina

        Zaniemówiłam, gdy zobaczyłam kto właśnie wszedł do sali. Chyba było widać to po mnie. Jednak wzięłam głęboki wdech i powiedziałam:
- Panowie chyba pomylili sale.
- A skądże. - Na przód wysunął się Winiarski. - Ty jesteś Marcelina, tak? - Nie czekał na potwierdzenie, tylko podał mi rękę. - Michał. Michał Winiarski. - Poruszył zabawnie brwiami.
- Tak, Marcelina. - Odwzajemniłam uścisk.
- No... To... Tego, ten... - Zaczął się jąkać Ignaczak, a ja uśmiechnęłam się. - Bo my mamy coś, co należy do pani... - Czekał na moją reakcję.
- Żadna pani. Nie lubię jak ktoś tak do mnie mówi.
- W takim razie mamy twoją torebkę. - Dokończył rozpoczętą przed chwilą myśl.
- Dziękuję... - Chciałam kontynuować  zdanie, ale nie było mi to dane, gdyż ktoś dość gwałtownie otworzył drzwi.

Krzysztof I.

- Dziękuję... - Drzwi otworzyły się i do sali wpadł trochę zdenerwowany Andrea.
-Co to ma znaczyć? - Krzyknął. - Przecież prosiłem was, żebyście na mnie zaczekali. - Zamknął skrzydło drzwiowe. - Witam. Przepraszam, ale im się nie da nic wytłumaczyć. - Zwrócił się do Marceliny. - Jak się pani czuje?
- Możemy o tym nie mówić? - Odwróciła wzrok.
   Chłopaki zaraz zaczęli odwracać uwagę od tego, pytając ją o różne rzeczy. Dowiedzieliśmy się, że interesuje się siatkówką (duży plus dla niej) i uwielbia Resovię (jeszcze większy plus dla niej). Ale przyznać się nie chciała, który z nas jest jej ulubieńcem. Po jakichś pięciu minutach lekko szturchnął mnie Winiar, po czym powiedział:
- My niestety musimy cię zostawić tutaj. Bo idziemy odwiedzić małych pacjentów na dziecięcym. Wrócimy za... - Zawahał się. - Trenerze, kiedy?
- Za godzinę. - Dokończył za niego Andrea.
- Tak. Za 60 minut. Ale... Sama nie zostaniesz. W zamian za to, że opuszcza cię najlepsze grono – wyprostował się i poprawił włosy – będziesz mieć towarzystwo. W krótkiej ankiecie jednogłośnie wygrał Kubiak, dlatego pomęczysz się tu z nim.
 W tym momencie jak na zawołanie wypchnęli Dzika na środek. Winiarski spojrzał w moją stronę.
- No, to dzieci bądźcie grzeczne. - Rzuciłem w stronę speszonego Michała i dziewczyny.
  Całą resztą wyszliśmy. Wszyscy kierowali już się korytarzem, oprócz mnie i Winiara. Chyba miał ten sam pomysł co ja. Cichutko podeszliśmy do drzwi. Przykucnęliśmy.
- Weź się posuń. - Szepnął Winiar. - Nic nie widzę. - Kurde, niby dziurka od klucza była, ale ktoś ją zatkał watą.
- To ucho przyłóż. - Poradziłem mu wybrać moją metodę.
  Zaczęliśmy się lekko przepychać, a pacjenci przechodzący obok patrzyli na nas dziwnie.
- Ignaczak! Winiarski! - Usłyszeliśmy krzyk trenera zaraz nad sobą.
  Ups! Szybko się zorientował, że nas nie ma. I nici z interesu! A tak chciałem wiedzieć jak Miśkowi pójdzie...

Michał K.

        Moi koledzy wyszli, a ja nadal stałem nieco zawstydzony. Jak jakiś uczniak.
- Będzie pan tak stać? - Zapytała mnie.
  Wziąłem krzesło stojące w rogu i postawiłem je obok jej łóżka. Usiadła podkurczając nogi.
- Tak w zasadzie to Michał jestem. - Podałem jej prawą dłoń.
- Marcelina. - Odwzajemniła uścisk. - Ale to chyba wiesz.
- Nooo... - Przyznałem. - Proszę. - Podałem jej torebkę. - Twoja, prawda?
  Rozmowa się jakoś nie kleiła. No cóż, oboje byliśmy trochę zestresowani.
- Tak. - Wzięła ją ode mnie i położyła na szafce. - Tak w zasadzie... Chciałam podziękować. Zrozumiałam, że skoro mnie uratowałeś, to znaczy tylko jedno. Muszę zacząć życie od nowa.
- Nie masz za co dziękować. Każdy na moim miejscu zrobiłby to samo. A teraz może opowiesz co było przyczyną twojej decyzji. Bo gdy tylko weszłaś na peron... - Ugryzłem się w język. Na razie nie musi wiedzieć, że ją obserwowałem bo mi się spodobała.
- Obserwowałeś mnie? - Uniosła jedną brew do góry.
  Miała całkiem inny wyraz twarzy niż kilka godzin wcześniej. Teraz jej rysy były delikatniejsze. Oczy już mniej spuchnięte od płaczu.
- Ja? A skądże. - Uśmiechnąłem się. - To co opowiesz? Czy to zbyt trudne? Zbyt bardzo boli?
- Boli i to cholernie. - Jej oczy nagle zaszkliły się i po policzku spłynęła łza.
- Ej, nie płacz. - Wstałem, usiadłem obok niej i otoczyłem ją ramieniem, w który natychmiast się wtuliła.
- Zdradził mnie! - Prawie krzyknęła. - Zdradził mnie z moją najlepszą przyjaciółką na półtora tygodnia przed ślubem! - Rozpłakała się na dobre.
- Cichutko. - Próbowałem ją jakoś uspokoić. - Tylko przez tego gnoja chciałaś odebrać sobie życie?
- Dlaczego w zasadzie ja ci się zwierzam? - Odepchnęła mnie.


****************************************************************
Witam!
Już na wstępie dziękuję za komentarze i życzenia. Miłe z Waszej strony. Wiem, że to zasługa w dużej mierze Meggie K., która zorganizowała tą akcję. :*
Rozdział pojawiłby się pewnie już wczoraj, ale późno wróciłam z wyjazdu i nie miałam siły.

Pozdrawiam Was gorąco wszystkich. 

Poniżej zdjęcie. Powiedzcie, co o moich fotografiach sądzicie, tylko szczerze. 

P.S. Magda, Marzena, Martyna B, Martyna N. - Całusy dla Was. Za to... Za to, że po prostu jesteście.
P.S.2. Dziś znowu mecz... Kto wygra?