Marcelina
Ten
tydzień zleciał bardzo szybko. Dziś już sobota i tata
zapowiedział się na popołudnie. Dzień wyglądał na luźniejszy.
Panowie mieli dziś jedynie trening na siłowni, a ja miałam wolne.
Postanowiłam więc przedpołudnie dobrze spożytkować i wybrałam
się na kolejną lekcję w kuchni.
Schodziłam
po schodach, gdy zauważyłam idącego na górę Kubiaka.
Uśmiechnęłam się do niego i w tym momencie, jak to ja –
największa niezdara pod słońcem minęłam sobie jeden schód
i straciłam równowagę.
- Dziękuję. - Powiedziałam do Michała, który w ułamku sekundy znalazł się obok mnie i uchronił przed upadkiem.
- Do usług. - Puścił do mnie oko.
- A teraz możesz postawić mnie na ziemi. - Zaśmiałam się, słysząc chrząknięcie nowej recepcjonistki, która przyglądała się całemu zdarzeniu.
- A może będzie bezpieczniej, jeżeli cię zaniosę na miejsce? - Zapytał z łobuzerskim błyskiem w oku.
- Misiek... - Westchnęłam. - Poradzę sobie i obiecuję uważać.
- No dobra... - Przyznał z ciężkim sercem i postawił mnie na ziemi. - Ale pamiętaj obiecałaś.
- Mhm. - Uśmiechnęłam się.
- To leć. - Powiedział i złożył na moim policzku całusa, co wywołało kolejny napad kaszlu u niebieskowłosej kobiety, a on sam pobiegł na górę.
- Powinna pani wybrać się do lekarza. Taki kaszel może w przyszłości zaowocować zapaleniem płuc. - Zakpiłam do kobiety przechodząc koło niej.
Beata, bo tak ma na imię, od początku nie pała do mnie sympatią.
I próbuje udowodnić to na każdym kroku.
- Aż tak się o mnie martwisz. Oh, so sweet. - Powiedziała tym swoim piskliwym głosikiem.
- Ja?! - Udałam zdziwienie. - Skądże znowu. Chcę tylko, żeby służba zdrowia sobie zarobiła. - Po tym zdaniu uśmiechnęłam się do niej promiennie i poszłam w swoim kierunku.
Ewa Kornacka
- I co, mają państwo już jakieś wiadomości? - Zapytałam siedząc razem z moim niedoszłym zięciem w biurze detektywistycznym.
- Mamy założony podsłuch u pani męża, a moi partnerzy mają go cały czas na oku. - Odpowiedział właściciel biura. - Jest z kimś umówiony na dzisiejsze popołudnie. Proszę dać nam pracować dalej.
- Dziękujemy za pomoc. - Odezwał się Michał. - Do zobaczenia.
Wyszliśmy i skierowaliśmy się do samochodu.
- Znajdą ją, zobaczy pani. - Poklepał mnie po ramieniu.
- Jeśli tylko dowiemy się gdzie jest, dorwiemy ją. I odechce jej się cwaniakowania. Wróci tu i naprawi swój błąd.
Adam Kornacki
Dziś
miałem trochę wolnego czasu i postanowiłem odwiedzić córkę.
Chciałem ją wspierać jak tylko mogłem. Dlatego tuż po 12
wsiadłem do auta i po około półtorej godzinie drogi z
Warszawy, dojechałem do Spały. Jednak cały czas miałem dziwne
wrażenie, że od samej firmy, skąd ruszałem, jechał za mną jeden
i ten sam samochód. Ale w sumie, może mi się przywidziało.
Zaparkowałem
koło ośrodka i wysiadłem. Przed budynkiem siedziało parę osób,
a wśród nich moja córka. Przywitałem się z
wszystkimi, dowiedziałem wszelkich nowinek i weszliśmy do budynku.
Pani Ania, detektyw
Zlecenie
na początku wydawało się łatwe. Klientka przyszła i prosiła o
dowiedzenie się czy mąż ją zdradza. Wiele osób chce to
sprawdzić. Jednak nic nie wskazywało na potwierdzenie słów
pani Kornackiej. Pan Adam bowiem albo pracował, albo siedział w
domu. I tak od trzech dni odkąd go śledzimy. W dniu wczorajszym
umówił się z kimś na spotkanie, dlatego wraz z moim
partnerem, Jakubem, mieliśmy jechać za nim. Pan Kornacki udał się
za miasto i mocno zdziwiliśmy się gdy wjechaliśmy na teren Spały.
- Wiesz z czego znana jest Spała? - Zapytał mnie Kuba tuż po minięciu znaku z napisem miejscowości.
- Z piosenki Artura Andrusa, „Piłem w Spale, spałem w Pile”? - Odpowiedziałam pytaniem.
- Nie. - Westchnął ciężko.
- Przecież wiem, tam jest ośrodek przygotowania olimpijskiego czy coś w tym stylu. - Nie będzie mi tu facet szpanował wiedzą.
- Brawo. A wiesz kto teraz tam trenuje? - Owszem trochę może i się interesuje sportem, ale nie aż do tego stopnia, co on sobie wyobraża.
- Nie mam pojęcia. - Odrzekłam zgodnie z prawdą.
- Siatkarze. Swoją drogą popatrz, gdzie to pan Adam przyjechał. - Powiedział Jakub przejeżdżając obok ośrodka. - To kto idzie? Ja czy ty?
- Idź ty. Wcielisz się w jakiegoś dziennikarza czy coś. Ja się na tym nie znam.
- To wracam za chwilę. - Zabrał swoją torbę, tuż po zaparkowaniu.
Pan Jakub, detektyw
Ania
tym razem pozostała w aucie, a ja poszedłem zebrać jakieś
informacje. Nie wiedziałem czego mogę się spodziewać i co może
być mi tu potrzebne. Wkroczyłem do budynku i rozejrzałem się. Po
prawej stronie z jakiegoś pomieszczenia wychodził obserwowany pan
Adam z jakąś brunetką.
- Tato... - Zwróciła się do niego w udawanym oburzeniu, na co on się zaśmiał i poszli dalej.
To
chyba klientka nam wszystkiego nie powiedziała... Postanowiłem
wcielić się w jakiegoś dziennikarza. A nuż się czegoś dowiem.
Poprosiłem więc przechodzącą blondynkę o pomoc.
- Przepraszam bardzo. Czy byłaby pani tak uprzejma powiedzieć mi z kim mogę porozmawiać na temat drużyny i przygotowań do zbliżającej się Ligi Światowej?
- Podejrzewam, że trener jest właśnie zajęty, ale zaraz poproszę jego asystentkę, która udzieli pani informacji. - Odpowiedziała z uśmiechem i odeszła.
Zbliżała
się właśnie do miejsca w którym parę chwil temu był pan
Adam i zawołała:
- Marcela! Robotę masz!
- Co się stało? - Znów pojawiła się brunetka.
- Tam pan czeka na wywiad. - Wskazała na mnie blondynka.
- Już idę. - Powiedziała nieco niższa ciemnowłosa pani.
- Dzień dobry. Jakub Małek, z „Życia sportu”. - Na poczekaniu wymyśliłem nowe dane.
- Dzień dobry. Marcelina Kornacka. - Wyjaśniło się. - Asystentka trenera. W czym mogę panu pomóc?
- Odpowie pani na kilka pytań?
- Słucham. Ale może nie będziemy rozmawiać na środku hallu? Przejdźmy w inne spokojniejsze miejsce. Może przed budynek na ławeczce usiądziemy i spokojnie porozmawiamy?
- Jak najbardziej. - Zgodziłem się. - Panie przodem. - Przepuściłem ją w drzwiach i zająłem się pseudo wywiadem.
Pani Ania, detektyw
Kuba
wrócił po jakichś 15 minutach. Widać, że był zadowolony.
- Czego się dowiedziałeś? - Zapytałam go, gdy tylko usiadł za kierownicą.
- Słuchaj, czy klientka wspominała, że mają córkę? - Odwrócił się w moją stronę zapalając samochód.
- Nie. Nic na ten temat nie mówiła. A co?
- Wyobraź sobie, że albo pan Adam ma nieślubne dziecko, ale o jego nazwisku, albo po prostu pani Ewa nie powiedziała nam prawdy. - Kontynuował, gdy opuszczaliśmy miejscowość.
- Nadal nie rozumiem.
- Rozmawiałem z niejaką Marceliną Kornacką, która do pana Adama mówiła: tato. - Wyjaśnił mi.
- Aha. - Odparłam i zaczęłam porządkować fakty. - Ten mężczyzna, z którym pani Ewa była u nas w biurze ostatnio, to był jej siostrzeniec, prawda?
- Przynajmniej tak twierdzili oboje. - Stwierdził. - Ale skoro nic na pana Adama nie mamy, to chyba możemy zamknąć sprawę. Przecież jeżeli spotykałby się z jakąś inną kobietą to już mielibyśmy jakieś dowody. A tu nic. Z szefem ustalimy szczegóły na miejscu.
Resztę drogi do Warszawy odbyliśmy na niezobowiązujących
rozmowach o niczym.
Po
dotarciu szybko poszliśmy do biura przedstawić mu nowe fakty.
Jednak zanim zaczęliśmy mu wszystko opowiadać, zadzwonił po
klientkę, żeby potem i jej wszystko przekazać.
Ewa Kornacka
- Witam. I czego się państwo dowiedzieli? - Zapytałam jak tylko przyszłam.
- Proszę spojrzeć na te zdjęcia. - Szef biura odwrócił monitor.
- Przecież to Marcelina. - Odparłam notując w pamięci nazwę ośrodka, przed którym stał mój mąż, córka i jeszcze kilku mężczyzn. - Nasza córka.
- Pani mąż jedynie z nią się kontaktował. Z żadną inną kobietą się nie spotkał. - Powiedział właściciel agencji detektywistycznej.
Potem jeszcze coś opowiadał o efektach działania, ale ja tylko
potakiwałam nie chcąc zapomnieć nazwy miejscowości i budynku, w
którym obecnie przebywała moja córka. Tak w prawdzie
ściemą było sprawdzenie czy Adam mnie zdradza. Wiedziałam, że
kontaktuje się z Marceliną i tym samym ułatwi nam dostęp do niej.
Po wyjściu z biura, już w samochodzie, wyjęłam telefon i
zadzwoniłam do Michała.
- Jest w Spale. Bądź u mnie jak najszybciej. Musimy ustalić co robimy.~*~Przepraszam, że taki nijaki, ale musiał być taki jeden, żeby w następnych akcja mogła się rozwijać.Łośku, ze specjalną dedykacją dla Ciebie jako najlepszego detektywa :*