Marcelina
Zmagania chłopaków na terenie przeciwników musiałam oglądać
przed telewizorem. Może nawet lepiej. Chyba stres był dla mnie
mniejszy. Punktualnie o 18 zasiadłam w salonie by obserwować rozgrywki. Około półtorej godziny później wszystko
było już jasne – mamy brąz! Ucieszyłam się i od razu wysłałam
wiadomość do Michała z gratulacjami. Teraz nie pozostało mi nic
innego jak czekać na ich przyjazd następnego dnia.
W Jastrzębiu zjawili się po południu. Powitały ich tłumy
kibiców przed halą. Ale oczywiście każdy skierował się w stronę
bliskich. Potem mogli świętować podium.
- Tęskniłem. - Michał położył mi ręce na biodrach, a głowę
oparł na moim ramieniu.
Byliśmy już w domu i właśnie przygotowywałam kolację.
- Ja bardziej. - Odwróciłam się w jego stronę i nasze usta się
spotkały. - Chodź do salonu. - Powiedziałam, gdy już się od
siebie oderwaliśmy.
Zabrałam przygotowane danie i ułożyłam na stole.
- Mam propozycję. - Zaczął Misiek, odkładając kubek na stół.
- Słucham cię. - Powiedziałam jak przełknęłam.
- Wiesz, że wkrótce jadę do Spały. Weź sobie wolne do końca
tygodnia, pobędziemy razem. - Zrobił oczy Kota ze Shreka. -
Prooszę.
- Przemyślę to. - Uśmiechnęłam się.
Michał
K.
Marcelina przystała na moją propozycję i poprosiła o urlop.
Dlatego też nie spieszyliśmy się ze wstawaniem i zwlekliśmy się
z łóżka po dziesiątej.
- Weź torebkę. Jedziemy na przejażdżkę. - Zakomunikowałem
dziewczynie po późnym śniadaniu.
- Co ci znów wpadło do głowy? - Zapytała zakładając buty.
- Zobaczysz na miejscu. - Uśmiechnąłem się tajemniczo, zabierając
klucze do samochodu. - Już?
- Już. - Przytaknęła.
Wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy. Pierwszy przystanek był około
20 km od Żor – w Rybniku.
- O co chodzi? - Zdziwiła się Marcelina, gdy zaparkowaliśmy pod
okazałym budynkiem mieszczącym jednocześnie hotel i restaurację.
- Mamy wolny czas, więc rozejrzymy się za salą na wesele. -
Wyjawiłem swój pomysł. - Nie ma na co czekać. - Wzruszyłem
ramionami. - Ja się starzeję. - Zrobiłem cierpiętniczą minę.
- Chodź, więc, staruszku do środka, dowiemy się co i jak. -
Brunetka zaśmiała się i wzięła mnie za rękę.
Weszliśmy do budynku i zaczęliśmy się rozglądać. Od razu
przyszła do nas miła pani i zaoferowała pomoc.
- Z chęcią obejrzymy lokal i wysłuchamy oferty. - Uśmiechnęła
się moja narzeczona.
- Zapraszam w takim razie. - Kobieta oprowadziła nas po całym
obiekcie.
Wyjaśniła wszelkiego rodzaju pakiety, ceny, propozycje.
- Podoba mi się tu. - Szepnęła Marcelina.
- A ja proponuję, żebyśmy jeszcze parę miejsc odwiedzili. Co nam
szkodzi. Zawsze możemy tu wrócić. - Chciałem dobrze wybrać.
- Ok. - Zgodziła się.
Podziękowaliśmy miłej pani i odjechaliśmy. Po kilkunastu
minutach byliśmy już w Gliwicach w podobnym kompleksie. Sala była
piękna i przestronna – mogła pomieścić nawet pięćset osób.
Robiła wrażenie. Potem pojechaliśmy jeszcze do Pszczyny. Tam
mieliśmy do obejrzenia coś w stylu dworku.
- I na co się decydujemy? - Zapytałem, gdy już moje propozycje się
wyczerpały.
- Rybnik. - Odpowiedziała. - Nie dość, że najbliżej, to ta sala
jest przytulna. Chcesz rezerwować już dziś? - Zapytała, gdy
skierowałem się do auta.
- A na co będziemy czekać? - Zaśmiałem się.
Wróciliśmy do pierwszej odwiedzanej sali. Miła pani, która nas
oprowadzała wcześniej była chwilowo zajęta i musieliśmy na nią
czekać.
- Rozumiem państwa decyzję i szanuję ją. - Odezwała się kobieta
do pary, którą wówczas obsługiwała. - Skoro zmieniony termin
państwu bardziej odpowiada, to się cieszę. W takim razie do
zobaczenia.
- Dziękujemy. Do zobaczenia. - Para pożegnała się i wyszła.
- Jednak widzę państwo ponownie? - Odezwała się kobieta.
- To miejsce wydaje nam się najbardziej odpowiednie. - Wyjaśniłem.
Marcelina
Nie powiem, żeby Michał mnie nie zaskoczył. Nie sądziłam, że
będzie chciał tak szybko uformalnić nasz związek. Trochę było
to szalone, ale z większość decyzji, które podejmowaliśmy była
trafna, choć podejmowana na szybko.
- Zapraszam. - Kobieta wskazała na gabinet. - Ustalimy wygodny
termin.
Weszliśmy do pomieszczenia i usiedliśmy. Pani Joanna (tak nazywała
się kobieta) szybko wklikała do komputera co potrzeba i zaczęła
proponować nam terminy.
- Obawiam się, że najbliższy termin będzie na październik 2015.
- Spojrzała na nas znad ekranu.
- Co ty na to? - Misiek skierował wzrok na mnie.
- Chyba będzie nam pasować. - Lekko uniosłam kąciki ust ku górze.
- Ale zaraz, zaraz. - Powiedziała pani Joanna. - No chyba, że są
państwo gotowi na szaloną rzecz i organizujemy imprezę już 23
sierpnia?
- Tego roku? - Zdziwiliśmy się równocześnie.
- Dokładnie. - Zaśmiała się. - Właśnie przed chwilą para
przyszła przełożyć termin na później i mamy wolną salę tak
szybko.
- To my się decydujemy. - Kiwnął głową Kubiak i złapał mnie za
rękę.
- Ale Michał! - Sprzeciwiłam się. - Nie zdążymy.
- Zdążymy, zdążymy. - Zapewnił mnie. - Będzie trochę
bieganiny, ale damy radę. Bo jak nie my to kto?
- I takie podejście mi się podoba. - Odezwała się kobieta. - To
na kogo mam rezerwować?
Michał
K.
- To jest jakieś szaleństwo. - Marcelina wsiadła do samochodu. -
To są niecałe 4 miesiące.
- Zobaczysz, że będzie idealnie. - Tego akurat byłem pewien.
Kolejne dni poświęciliśmy na resztę załatwień. Cudem udało
nam się znaleźć zespół muzyczny i fotografa. Wszystko na
wariackich papierach, jak to mówią. Ale żyje się raz, dlatego
przekonywałem Marcelinę, żeby się tak nie denerwowała.
Szybko udało nam się zamówić odpowiednią ilość alkoholu,
idealne zaproszenia...
- Miiiisiek. - Marcelina z impetem usiadła obok mnie na kanapie. -
My chyba już do końca oszaleliśmy.
- Ja z pewnością. - Spojrzała na mnie jak na kosmitę. - Kocham
cię jak wariat, więc się nie dziw. - Automatycznie ją przytuliłem
i pocałowałem w czubek głowy. - Myślę, żeby na razie nic nie
mówić chłopakom. Dopiero, gdy będą gotowe zaproszenia to się
dowiedzą. Co ty na to?
- Też o tym myślałam. Misiek. - Usiadła podkurczając nogi. -
Musimy jeszcze na spokojnie przemyśleć listę gości. I to teraz. -
Wstała i przyszła z notatnikiem.
Ponad dwie godziny siedzieliśmy nad spisaniem całej rodziny i
przyjaciół. Często przy tym opowiadaliśmy sobie o jakichś
dalszych krewnych i ich dziwnych upodobaniach.
- Wiesz, że w poniedziałek jadę już do Spały? - Zaczął Michał.
- Ale przed nami jeszcze cała sobota i niedziela. - Przytuliłam się
do niego. - I... - Moją wypowiedź przerwał dźwięk dzwonka do
drzwi. - Pójdę otworzyć.
Chwilę później wróciłam z dużym pudełkiem.
- Cała sobota i niedziela z wypełnianiem zaproszeń? - Skrzywił
się Misiek widząc paczkę.
- Dokładnie.
Michał
K.
Weekend minął w zastraszającym tempie.
- Pamiętaj, że jestem do twojej telefonicznej dyspozycji
dwadzieścia cztery godziny na dobę. - Przekazywałem Marceli
ostatnie informacje przed moim wyjazdem. - Jakbyś czegoś tylko
potrzebowała to dzwoń. Postaram się jakoś pomóc. W razie czego
są jeszcze moi rodzice...
- Misiek, ale uspokój się. - Zaśmiała się z mojej paniki. -
Jestem już duża i sobie poradzę. Jedź ostrożnie. - Cmoknęła
mnie w policzek. - I nie martw się, widzimy się już w sobotę.
- Ale to straaasznie długo. - Zrobiłem smutną minę.
- Kubiak, przypominam ci, że zdecydowałeś się znosić mnie do
końca życia, więc skończ się mazać i jedź trenować, żebym
potem przy wygranej mogła być z ciebie dumna. - Przywołała mnie
do porządku. - Ja też będę tęsknić. - Przytuliła się.
- Pa. - Pocałowałem ją i wsiadłem do samochodu.
Niecałe trzy godziny później parkowałem już na spalskim
parkingu.
- Dzikuu. - Wrzasnął Igła, gdy zobaczył mnie przed budynkiem. -
Siemasz.
- Cześć Krzysiu. - Podałem mu rękę.
- Czy ty wiesz, że dawno nie rozmawiałem z tobą osobiście? -
Chwycił się pod boki.
- Zdaję sobie z tego sprawę. - Przyznałem.
- Ty małpo wredna, czemu nie mówiłeś wcześniej jakie masz plany?
To ja się muszę z plotkarskich serwisów dowiadywać, że się
zaręczyłeś? - Teraz założył ręce na piersi i mówił z
udawanym wyrzutem. - Ależ gratuluję! - Rzucił się na mnie. -
Wreszcie się wziąłeś za siebie. - Tu już widać było jego
szczerość. - W takim razie kiedy ślub?
- Krzysiu, bierzesz kiedyś oddech przy mówieniu? - Obok nas
znalazła się Martyna, a tuż za nią przydreptał Pit.
- A to tak trzeba? - Ignaczak udał zdziwionego.
Krzysztof
I.
I zaczął nam się kolejny sezon. Tym razem również z nowym
trenerem na czele. Zobaczymy co z tego wszystkiego wyniknie. Jak na
razie czekamy na resztę i mamy mieć spotkanie organizacyjne.
Punkt 14 wszyscy zgromadziliśmy się w konferencyjnej. Antiga
opowiedział nam co zamierza zmienić, co udoskonalić. My jedynie
słuchaliśmy i ewentualnie przytakiwaliśmy.
- Na pierwszych ćwiczeniach widzę was o 16. Dobzie? - Zapytał ze
swoim charakterystycznym akcentem.
Przytaknęliśmy mu i rozeszliśmy się do swoich pokoi. Wolny czas
poświęciliśmy głównie na rozpakowanie się. W końcu zerknąłem
na zegarek i zauważyłem, że zostało mi 10 minut do pierwszego
treningu. Szybko zgarnąłem rzeczy do torby, błyskawicznie
wskoczyłem w dres i wybiegłem z pokoju.
- Ten pan i ta pani są od rana już na bani... - Dało się słyszeć
z szatni zmienione słowa znanej piosenki.
- Ja nie wiem co ty bierzesz, ale następnym razem bierz połowę. -
Rzucił Kubiak do Winara, który to śpiewał.
- Albo zmień dilera. - Dokończył Wrona.
Wtedy już dobrze czuło się atmosferę reprezentacji. Zapowiadał
się świetny sezon.
~*~
Dziękuję za ponad 30000 wyświetleń!! Nie spodziewałam się aż takiej ilości.