Marcelina
W sobotni bardzo wczesny poranek wsiadałam do samochodu i
odjechałam w stronę Spały. Chłopcy mieli mieć nieco luźniejszy
weekend. Dlatego też większość ich kobiet również tam się
wybierała.
Przed dziesiątą parkowałam w dobrze mi znanym miejscu.
Wyskoczyłam z auta, zabrałam torebkę pełną zaproszeń i leniwie
podreptałam w stronę budynku.
- Ale z ciebie dekiel, przecież kwiatostan owsa to wiecha, nie kłos!
- Karol gorączkowo tłumaczył Andrzejowi pojęcie.
- Też mi różnica. - Wzruszył ramionami Wrona.
- Poza tym, kłos nie pasowało by ci w tej krzyżówce bo to cztery
litery, a tu masz 6 kratek. - Karollo założył ręce na klatce
piersiowej i udał, że się obraża.
- No dobra, Panie Zbożowy. Jak jesteś taki mądry to powiedz mi,
patrzeć jak co w gnat? Na pięć liter. Druga „r”. - Andrzej
zaczął bawić się długopisem.
- Chwila. - Drugi środkowy zaczął coś liczyć na palcach. - I tu
mi pasuje wrona.
- Głupi jesteś! - Szturchnął Karola Wrona. - Jak śmiesz obrażać
szlachetne wrony, że się w kości wpatrujemy?
- Jak ja za wami tęskniłam. - Wreszcie ujawniłam, że ich
obserwuję.
- O jaaaaa! Marcela! - Rzucili się na mnie obaj. - Wróciłaś do
nas. Będziesz z nami pracować? Powiedz, że tak. No powieeeedz. -
Tak się przekrzykiwali, że nawet nie dali mi dojść do słowa.
- Gorzej niż dzieci. - Zaśmiałam się. - Niee. Ja tu tylko
prywatnie.
- Szkooooodaaaa. - Westchnęli obaj i ułożyli usta w podkówkę. -
Chodź z nami do środka. - Pociągnęli mnie za sobą.
- Ekhem, czy ktoś tu się nie zapomniał? - Usłyszałam bardzo
poważny głos, w momencie jak obaj środkowi, pomiędzy którymi
stałam chwycili mnie za ręce.
- Bo my ją, Michał, pilnujemy. Jakby tak czasem się zgubiła po
drodze do ciebie. - Wyjaśnił konspiracyjnym szeptem Wrona, na co
Kubiak tylko wybuchnął śmiechem.
- Cześć, Słońce. - Wyswobodziłam się i podeszłam do Miśka.
- To my idziemy sprawdzić, czy przypadkiem nikt nam nie ukradł
ławki sprzed budynku. - Westchnął Karol.
Michał
K.
- Jak ja się za tobą stęskniłem. - Chwyciłem Marcelinę i
okręciłem się dookoła własnej osi. - Chodź, musimy pogadać. -
Puściłem do niej oko.
Objąłem ją mocno i rozmawiając o niczym, dotarliśmy do mojego
pokoju.
- Misiuuu... - Wtuliła się we mnie, kiedy już usiedliśmy. -
Wiesz, że jakoś brakuje mi czasem tego miejsca? Dzięki Spale
naprawdę stanęłam na nogi. No i dzięki tobie oczywiście. -
Pocałowała mnie.
- No nie!! Dlaczego ja zawsze muszę was nakryć jak się całujecie?!
- Do pokoju (oczywiście bez pukania) wszedł Zator.
- Też się cieszę, że cię widzę, Pawełku. - Marcelina wstała,
a ja chcąc nie chcąc, zrobiłem to samo.
- Marcela. - Przytulili się na powitanie. - Świetnie wyglądasz. -
Powiedział jak dokładnie ją zlustrował. - Nie wracasz przypadkiem
do nas?
- No kolejny... - Przewróciła oczyma.
- O jaa. Kubiak, auto twojej narzeczonej stoi... - W tym momencie
Ignaczak, który gwałtownie wpadł do mojego pokoju zauważył
brunetkę. - Marcelaaaaa! - Rzucił się na jej szyję.
Martyna
W końcu uporałam się z wypełnianiem dokumentacji dla fizjo.
Udało mi się tu pracować drugi rok z rzędu i była to
najwspanialsza praca jaką mogłam sobie wyobrazić. Może też
dlatego, że miałam wokół tylu przyjaciół i Pita na oku.
Trochę zmarnowana opuściłam pokój i wyszłam na korytarz. Tam
jak zwykle kręciło się bez celu pełno siatkarzy.
- A wy nie macie czegoś do roboty? - Zapytałam snujących się
Ignaczaka i Winiarskiego.
- W chwili obecnej, jesteśmy zatrudnieni jako wierni czekacze na
swoje drugie połowy. - Wyjaśnił dyplomatycznie Michał W.
- Ty to tak sam? Z głowy mówiłeś? - Zdziwiłam się.
- Ej, wiesz ile ona nad tym pracował? - Szepnął Igła. - Się nam
chłopak załamie i co? Co, jak właśnie podcięłaś mu skrzydła?
- Gdyby był kobietą, została by mu jeszcze miotła. - Uśmiechnęłam
się.
- Pfff. Feministyczne podejście masz. - Prychnął z udawaną obrazą
Winiar.
Marcelina
W ciągu godziny udało mi się przywitać ze wszystkimi, których
znałam. A tych których widziałam pierwszy raz miałam okazję
poznać. Przyszło mi także przeżyć konfrontację z trenerem.
Okazał się świetnym i kontaktowym człowiekiem, dlatego po pięciu
minutach rozmowy kazał mi mówić do siebie po imieniu.
- Misiek, pasowałoby w końcu zająć się zaproszeniami. -
Szturchnęłam Kubiaka, kiedy spacerowaliśmy.
- Każdy z osobna, czy jak?
- Na obiedzie będą wszyscy, więc przekażemy im co i jak, a potem
dodamy zaproszenia. - Nieśmiało zaproponowałam.
- A może puścimy plotkę, że są proszeni do konferencyjnej?
Pogadam z trenerem, że chcieliśmy się spotkać ze wszystkimi, on
to kupi. - Zapewnił.
Przystałam na jego propozycję i o 14 zaczęli się zbierać w
wyznaczonym miejscu. Antiga coś tam powiedział, że miło mu poznać
kobiety jego graczy i takie tam. W końcu zdecydował, że oddaje
głos nam – to znaczy swoim podopiecznym. Jako pierwszy podniósł
się Kubiak i wzrokiem poprosił bym do niego dołączyła.
- Trenerze, nie ma żadnych meczy 23 sierpnia, prawda? - Zapytał
najpierw.
- Prawda. - Kiwnął głową. - Wtedy... - Spojrzał na rozpiskę. -
Zgrupowanie.
- To świetnie. - Ucieszył się Michał, a wszystkie oczy spojrzały
na niego z zaciekawieniem. - W takim razie... - Tu skierował wzrok
na mnie.
- Prosto z mostu. - Przejęłam inicjatywę. - Zapraszamy was na nasz
ślub.
- Aaaa!! - Zaczęli wstawać i bić nam brawo. - Gratulacje!!
- Dlaczego nic nie wiedzieliśmy? - Zaczęły odzywać się głosy w
sali.
- Misiek, ty mendo. Prawie tydzień tu siedzisz i nic nie mówisz?!
- A ja wiedziałem, że tak to się skończy.
- Ludzie, ale będzie impreza!! - Krzyknęli równocześnie Igła z
Winiarem.
Potem dostaliśmy od każdego gratulacje i konsekwentnie
rozdawaliśmy imienne zaproszenia.
Krzysztof
I.
No Kubiaki nas zaskoczyły. Znaczy się, teraz będę mógł na
legalu tak do nich mówić. Wreszcie zaczęło im się układać.
Wiele oboje przeszli i całe szczęście, że na siebie trafili.
- Michał!! - Zawołałem idącego Dzika.
- Co jest? - Zbliżył się do mnie.
- Od kiedy wy to planujecie i jakim cudem udało wam się tak szybko
załatwić salę? Michał?! - Tu spojrzałem podejrzliwie. - Matko
kochana, będę wujkiem? - Ucieszyłem się. - Albo ciocią?
- O czym ty myślisz? - Szeroko otworzył usta ze zdziwienia.
- No bo to tak szybko... Powiedz mi, Marcela jest w ciąży? -
Drążyłem temat.
- Hehehehe. Igła. - Zaczął się głośno śmiać. - Coś ty.
Mogliśmy albo czekać półtora roku, albo zrobić coś szalonego,
bo akurat nam się trafiło wolne miejsce. Wybraliśmy drugą opcję.
Michał
K.
Czas mijał i nadszedł czas na eliminacje do Mistrzostw. Tym samym
mecz z Łotwą miał być sprawdzianem dla Antigi jako trenera.
Rozpoczęliśmy spotkanie o wyznaczonej porze. Szybko też
narzuciliśmy przeciwnikom swoją dominację. Przyczynił się do
tego nasz atakujący. Mario podniósł wynik o kilka oczek poprzez
swoje asy. W końcu ich trener nie wytrzymał i poprosił o czas. Po
kilkunastu chwilach wróciliśmy na boisko i na drugą przerwę
techniczną zeszliśmy z dziesięciopunktową przewagą, bo Fabian
też zachwycił swoimi punktowymi zagrywkami. I Bartek nam zakończył
seta.
Druga partia rozpoczęła się walką punkt za punkt. Minimalne
prowadzenie na pierwszej przerwie technicznej mieli Łotysze. Przez
większość czasu mieli nad nami jedno- lub dwupunktową rezerwę.
Jednak dzięki zmianom w naszych szeregach zwyciężyliśmy.
Nadszedł trzeci set. Przeciwnicy podejmowali walkę, ale nie udało
im się nas złamać. Wygraliśmy 3:0 z nowym trenerem na czele.
- To co? Imprezka?! - Do szatni po meczu wpadł najpóźniej
Winiarski, który nie wiele rozumiał z naszych gestów i prób
pokazania, żeby był cicho. - Co wam jest?
- Michał, co rozumiesz przez słowo imprezka? - Zza rogu wyszedł
Stefan, przed którym próbowaliśmy ostrzec Winiara.
- O i trener tutaj. - Błyskawicznie pokazał swój zgryz. - Co ja
przez to rozumiem? No oczywiście, że zjedzenie spokojnie kolacji.
- Mam nadzieję. - Powiedział Antiga i wyszedł.
- Uffff. - Z Winiarskiego uszło powietrze. - A tak blisko było. To
co panowie...
- Chyba zapomniałem teczki. - Ponownie pojawił się Stefan
przerywając wypowiedź mojego imiennika. - O jest. - Wziął do ręki
przedmiot. - Pospieszcie się. - I zniknął.
- Ja już chyba dziś nic nie mówię. - Szepnął blady Michał.
~*~
Takie sobie... Jak wszystko ostatnio...
No to nie źle Michał i Marcela zaszokowali wszystkich :) Dobrze jest czasem zrobić coś szalonego :) Biedny Misiek nie mógł nic powiedzieć o imprezie, bo trener zawsze mu przerwał :)
OdpowiedzUsuńhahahahahha biedny Wini xD
OdpowiedzUsuńrozdział zarąbiiisty <3 zalatuje biolchemem xD
rozdział zarąbiiisty <3
OdpowiedzUsuń