Michał
K.
W związku
z tym, że wygraliśmy z Transferem, a kolejny mecz mieliśmy
rozgrywać na wyjeździe w Bełchatowie, trener postanowił dać nam
wolną niedzielę.
- Misiek,
chodźmy na zakupy... - Marcelina wzięła mi pilot do telewizora z
ręki. - Prooszę.
- Serio? -
Skrzywiłem się.
- Mhm. -
Przytaknęła. - Mamy okazję razem spędzić czas to po pierwsze, a
po drugie kosmetyki mi się kończą. - Taa, dobra ściema nie jest
zła.
- Teraz
też spędzamy czas razem. - Odbiłem piłeczkę.
- Misiek,
no. - Chwyciła się pod boki. - Chodź, staruszku. - Wypięła mi
język.
-
Staruszku? - Aż wstałem z wrażenia. - Jestem od ciebie tylko trzy
lata starszy. - Policzyłem szybko, a ona tylko przewróciła oczyma.
- Ale to
był dobry argument, żebyś podniósł się z kanapy. - Zaśmiała
się.
- Orzesz
ty, orzeszku. - Złapałem ją w pasie i przewiesiłem przez ramię.
- Misiek,
puść mnie. - Zaczęła się wyrywać. - Gdzie ty mnie niesiesz?
- Chciałaś
iść na zakupy, więc skracam ci drogę szafki z butami. -
Postawiłem ją dopiero w hallu.
Szybko
założyła buty i kurtkę, a ja zacząłem wiązać adidasy.
- Torebka!
- Uderzyła się otwartą dłonią w czoło. - Wracam za sekundę.
- Sekunda
minęła. - Powiedziałem jak zrobiła krok.
Marcelina
W ciągu
kilkunastu minut dojechaliśmy do jastrzębskiej galerii handlowej.
Michał zaparkował i weszliśmy do budynku.
- To co
wracamy już? - Zaczął jęczeć na samym początku, ale zamilkł
widząc moje spojrzenie.
Specjalnie
odwiedzałam wszystkie sklepy po kolei. Dzięki temu wzbogaciłam się
o płaszczyk, dwie pary botków, czarne dżinsowe rurki i sweterekoversize. Nawet Pan-Mam-Już-Dość zauważył parę rzeczy dla
siebie.
Do domu
wróciliśmy późnym popołudniem.
- Napijesz
się herbaty z sokiem malinowym? - Zaproponował Kubiak, gdy rozpalił
już w kominku.
- Z
chęcią. - Usiadłam wygodnie, ale musiałam wstać, gdyż
zadźwięczał dzwonek do drzwi. - Otworzę. - Krzyknęłam.
Po kilku
chwilach moim oczom ukazała się nieco niższa ode mnie szatynka.
-
Przepraszam, chyba pomyliłam adres. - Odezwała się, gdy
zlustrowała mnie od stóp do głów.
- To
zależy kogo pani szuka. - Nadal trzymałam rękę na klamce.
- Czy
tutaj nie powinien mieszkać Michał Kubiak? - Zapytała niepewnie.
- Michał!
- Zawołałam odwracając się w stronę domu.
- Co się
stało? - Wyszedł z kuchni, wycierając ręce w ścierkę.
- Jakaś
pani do ciebie. - Odsunęłam się.
Michał
K.
- Inga? -
Zdziwiłem się, kiedy zauważyłem kto stoi za progiem.
- We
własnej osobie. - Uśmiechnęła się.
- Chodź
do środka.- Zaprosiłem ją. - Wieki cię nie widziałem. -
Przytuliłem ją na powitanie.
- Będzie
jakieś 10 lat. - Przypomniała.
- Marcela,
poznaj, to moja koleżanka jeszcze z podstawówki, Inga. - Wskazałem.
- A to... - Podszedłem do brunetki. - Moja dziewczyna, Marcelina.
Kobiety
podały sobie dłonie.
-
Zapraszam do salonu. - Powiedziałem.
Inga
zdjęła płaszczyk i botki. Wszyscy razem poszliśmy do pokoju.
- Czego
się napijesz? - Zapytałem gościa.
- Może
być herbata. - Odpowiedziała.
- Jasne. -
Szybko wróciłem do kuchni.
W
błyskawicznym tempie zrobiłem jeszcze jeden napój. Wyjąłem
ciastka z szafki i ułożyłem na tacy wraz z kubkami. Parę chwil
później byłem już z powrotem.
- Skąd
miałaś mój adres? - Spytałem, gdy już usiadłem obok Marceli.
- Twoja
babcia mi przekazała.
Marcelina
Michał
wraz ze znajomą wspominali dawne czasy, a ja przy okazji
dowiedziałam się kilku ciekawych historyjek z życia. Inga wyszła
od nas dobrze po 21.
- Nie
przypuszczałem, że kogoś takiego dziś będziemy gościć. -
Kubiak ułożył się koło mnie na łóżku. - Dzieciństwo... To
były czasy... - Rozmarzył się.
- Chyba
każdy tęskni za tym bezproblemowym życiem. - Wsunęłam się pod
jego ramię.
- Moje
teraz jest bezproblemowe. - Przytulił mnie. - Mam ciebie i wszystkie
moje troski zniknęły.
Michał
K.
Wróciliśmy
z wyjazdowego meczu niestety z przegraną na swoim koncie. Po
przyjeździe do Jastrzębia, panowie zaproponowali wyjście na piwo w
ramach relaksu. Zgodziłem się i zadzwoniłem do Marceli z prośbą,
by po mnie przyjechała później. Ustaliliśmy idealną godzinę,
ani za wcześnie, ani za późno.
Poszliśmy
do knajpki, którą zwykle odwiedzamy.
- Kubiak,
coś ty taki zmarnowany? - Szturchnął mnie siedzący obok Patryk.
- Co, za
długo poza domem? - Zaczął nabijać się Łasko.
Już
myślałem żeby mu się odgryźć, ale zadzwonił mój telefon. Nie
patrząc na wyświetlacz nacisnąłem zieloną słuchawkę.
- Oho,
zaraz się będzie tłumaczył gdzie jest. - Zaśmiał się Masny do
chłopaków.
- Bardzo
śmieszne. - Odpowiedziałem im zapominając, że rozmówca już
słucha.
- To było
do mnie? - Zapytał ktoś z drugiej strony.
- Nie,
nie. Skąd. - Wyjaśniłem. - Cześć Inga. - Dopiero teraz się
przywitałem, a panowie zaprzestali wszelkich rozmów, przysłuchując
się rozmowie.
- Będę
za chwilę w Żorach, mogę wpaść? - Zapytała.
- Na
chwilę obecną jestem jeszcze w Jastrzębiu. - Przyznałem.
- Kubiak,
co ty masz w sobie, że laski za tobą szaleją? - Wypalił Filippov.
- Cicho,
Dima. - Uciszyli go koledzy.
- Zaczekaj
moment. - Powiedziałem do słuchawki i odszedłem na kilkanaście
kroków, żeby chłopaki nie mieli tematu do żartów. - Stało się
coś? - Spytałem.
- Chciałam
pogadać. - Głos z drugiej strony lekko się łamał.
- To
wpadaj do klubu, gdzie siedzimy z chłopakami. - Zaproponowałem i
podałem adres.
- Będę
za chwilę.
Rozłączyłem
się i wróciłem do chłopaków. Oczywiście nie obyło się bez
żartów skierowanych na moją osobę. Po około 15 minutach
zauważyłem przybyłą Ingę. Pomachałem jej i zasygnalizowałem,
żeby do nas dołączyła.
- Cześć.
- Szepnęła, gdy stanęła obok naszego stolika.
- Kubiak.
No, no, no. - Zaczęli kombinować i wymyślać niestworzone
historyjki koledzy.
- Możemy
pogadać? - Zapytała Inga nie zważając na docinki mojej drużyny.
Wówczas
zauważyłem, że ma czerwone i podpuchnięte oczy od płaczu.
- Pewnie.
- Podniosłem się, zostawiając chłopaków.
Usiedliśmy
koło baru.
- Co jest
grane? - Zainteresowałem się.
- Moment.
Zaraz ci powiem, ale najpierw... - Przywołała barmana. - Setkę poproszę. - Wypiła dwie.
- Hola,
hola. Spokojnie. - Zaśmiałem się na ten widok. - Mów, co jest?
- Rzucił
mnie przez sms. - Łzy zaczęły jej spływać po policzku. -
Ostatnio zaczęło się między nami psuć, dlatego pomyślałam, że
przyjadę na chwilę do Polski. Odpoczniemy od siebie... - Przerwała
i wypiła jeszcze dwa kieliszki. - A on, ten cholerny dupek, napisał
mi, że jest moją winą, że musiał sobie znaleźć inną. - Język
zaczął jej się już lekko plątać.
- Inga,
ale to nie powód, żebyś tyle piła. - Ruchem głowy pokazałem
barmanowi, aby jej już nie nalewał.
- No
powiedz... Powiedz... Czy ja jestem taka beznadziejna? - Widać, że
alkohol zaczął robić swoje.
-
Dziewczyno, weź się w garść. Nie był w takim razie ciebie wart.
- Oho, Kubiak-psycholog. - Daj mi chwilę. - Poprosiłem ją i
podszedłem do kolegów.
Paru z
nich zbierało się do wyjścia.
- Misiek,
kto to jest? - Zapytał Damian.
- Fakt,
nie przedstawiłem wam wcześniej. Koleżanka jeszcze z czasów
szkolnych, Inga. - Wyjaśniłem.
- Niezła
jest. - Zaśmiał się Łasko i ruchem głowy wskazał na nią. -
Pije szybciej niż nie jeden facet. Szacuneczek. - Właśnie wypijała
kolejny kieliszek.
- Panowie,
trzymajcie się. Widzimy się jutro na treningu. - Pożegnałem się,
pospiesznie zabrałem swoje rzeczy i popędziłem do baru. - Inga,
prosiłem. - Wyjąłem jej z ręki kolejną porcję alkoholu.
- Michał,
ja ci dziękuję. - Wstała z siedzenia i podeszła ku mnie. -
Wysłuchałeś mnie i w ogóle... - W tym momencie rzuciła się i
zaczęła mnie całować.
Marcelina
- Siema. -
Przywitało mnie paru zawodników na zewnątrz.
- Jak
nastrój po meczu? - Zapytałam, choć wiedziałam, że porażka
zawsze boli.
- Nasz z
pewnością lepszy niż tej laski, którą Michał pilnuje przy
piciu. - Powiedział Damian.
- Kogo? -
Zdziwiłam się.
- Iga..
Inka... O, wiem. Inga. - Przypomniał sobie.
- Aha.
Dzięki za info. - Przykleiłam na twarz sztuczny uśmiech i poszłam
do środka.
Szczerze
mówiąc ta dziewczyna wydawała mi się od początku dziwna... Może
byłam po prostu uprzedzona, nie wiem.
Weszłam
do środka i zaczęłam rozglądać się za Michałem. Nie zauważyłam
go na sali, więc skierowałam wzrok na bar. Widok mnie załamał. W
ułamku sekundy poczułam jak znów wali się mój świat. Kolejny
dupek – pomyślałam ze złością i natychmiast wycofałam się z
lokalu.
-
Marcelina! - Usłyszałam za sobą. - Zaczekaj! To nie tak jak
myślisz! - Kubiak próbował się tłumaczyć. - Kochanie... - Udało
mu się mnie dogonić.
Złapał
mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę. Wyrwałam się
gwałtownie.
-
Nienawidzę cię! - Wykrzyczałam i wymierzyłam mu siarczysty
policzek.
Michał
K.
- Co ty,
do cholery, wyprawiasz? - Gwałtownie odepchnąłem od siebie Ingę.
W tym też
momencie zauważyłem swoją dziewczynę.
- Odsuń
się! - Syknąłem do znajomej. - Marcelina! - Krzyknąłem do
wychodzącej brunetki. - Zaczekaj! To nie tak jak myślisz! -
Usiłowałem ją dogonić. - Kochanie... - Udało mi się ją złapać
za rękę i odwrócić w moją stronę, jednak wyrwała się szybko.
-
Nienawidzę cię! - Poczułem mrowienie na policzku.
Szybko
uciekła i odjechała z piskiem opon. Ja migiem wróciłem do lokalu.
-
Zadowolona jesteś z siebie? - Krzyknąłem, ale na Indze nie wywarło
to żadnego wrażenia, gdyż zasnęła z głową na barze.
Szybko
znalazłem w kieszeni telefon i zadzwoniłem po taksówkę.
Oczywiście jak na złość zgodzili się przyjechać, ale nie
wcześniej niż za 15 minut. Uregulowałem rachunki, założyłem
kurtkę i zabierając torbę wybiegłem przed budynek. Czas dłużył
się niemiłosiernie.
Marcelina
Odjechałam
z piskiem opon. Złamałam chyba kilka przepisów drogowych jadąc do
Michałowego domu. Zaparkowałam, ale nawet nie zamknęłam
drzwiczek. Wbiegłam do środka. Porwałam walizkę, zgarnęłam
kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Klucze od domu rzuciłam na
wycieraczkę. Włożyłam torbę do bagażnika i odjechałam.
Ruszyłam przed siebie. Zatrzymałam się dopiero w Pszczynie na
stacji paliw, bo kontrolka zaczęła nieprzyjaźnie migać.
Wyłączyłam silnik i dopiero wtedy się rozpłakałam.
Michał
K.
- Żory,
tylko szybko. - Poprosiłem kierowcę taksówki.
Po
kilkunastu minutach biegłem już przez podjazd do domu. Już miałem
otwierać drzwi, gdy poczułem coś pod stopami. Przyświeciłem
telefonem i zauważyłem klucze. Drżącymi rękoma podniosłem
przedmiot i szybko wszedłem do budynku.
-
Marcelina! - Krzyknąłem zaświecając światło. - Marcelina! -
Pobiegłem na górę.
Stanąłem
jak wryty widząc pobojowisko w sypialni i brak części jej rzeczy.
- Kubiak
jesteś totalnym idiotą! - Oparłem się o ścianę i zsunąłem się
po niej. - Cholera! - Ukryłem twarz w dłoniach.
~*~
To tego... Chyba byłoby zbyt wiele słodyczy, jakby cały czas im się dobrze układało, nie?
Mam nadzieję, że mnie nie zlinczujecie za to :)
#BiolchemowskieNastawienie
hahah i od razu pozytywniej <3
OdpowiedzUsuńwiedziałam, że zacznie go całować... a tak serio, to za cukierkowo być nie może! [u innych, jeżeli chodzi o mnie, to mi to nie przeszkadza xD ]
zarąbisty rozdział, aż serce szybciej biło mi w momencie ucieczki Marceli! :3
Nieeeeeeeeee !!!
OdpowiedzUsuńByło za dobrze, że musiałaś coś namieszać:) Oby Marcela chciała wysłuchać tego co ma do powiedzenia Michał. Rozdział bardzo mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńNie..... Dlaczego? ;c
OdpowiedzUsuń