Krzysztof I.
Wszyscy byliśmy w
szoku, który wywołały wydarzenia ostatnich kilku godzin. Na całe
szczęście Marcelina była bezpieczna i bez żadnego, widocznego
uszczerbku na zdrowiu. W sensie tym fizycznym, bo na psychice to z
pewnością odcisnęło piętno i ciężko jej będzie zapomnieć.
Policjanci chcieli
jeszcze przesłuchać dziewczynę, ale Michał delikatnie, aczkolwiek
dobitnie im ten pomysł wybił z głowy. I tak wracanie teraz, dobrze
po północy nie było zbyt mądre, więc postanowiliśmy przenocować
tutaj. Udało nam się znaleźć hotel i oczywiście wykonać telefon
do Spały, że wszystko w porządku, a szczegóły przekażemy im na
miejscu.
Marcelina
Niesłychaną ulgę
przyniósł mi widok spalskiej okolicy. Po tych wszystkich
„atrakcjach”, których doświadczyłam w ciągu ostatnich 24
godzin, było to ukojeniem. Zdążyłam już poniekąd zżyć się z
tymi okolicami. Również cudownym było zobaczenie wszystkich i tak
ciepłe przywitanie z ich strony. Najpierw oczywiście wpadłam w
ramiona trenera, który był dla mnie jak drugi ojciec. Zostałam
wyprzytulana i odesłana do pokoju. Jednak Andrea nie pozwolił mi na
samotność i poprosił Martynę o dotrzymanie towarzystwa.
Blondynka taktownie
unikała niewygodnego dla mnie tematu zagadując o wszelakich
błahostkach. Z przyjemnością spędziłam z nią czas pozostający
do popołudniowego treningu, na który uparłam się iść, mimo że
trener mi odpuścił.
Michał K.
Podziwiałem
Marcelinę, że nie dawała sobie poznać, że wszystko ją
przerasta. Nikt nie naciskał na nią, żeby powiedziała, co się
działo. Panowie unikali tego tematu, starając się zajmować ja
jakimiś wygłupami.
- Misiek, słuchaj,
pasowałoby im coś niecoś szepnąć więcej bo widać, że ich
zżera ciekawość. - Zagadał Krzysiek pod koniec treningu.
- Tylko tak, żeby
Młoda nie wiedziała. - Dodał Ziomek.
- Mam pomysł. -
Pocieszyłem ich. - Jest ładna pogoda, to przejdziemy się na
spacer.
- I bardzo dobrze. -
Poklepał mnie po ramieniu Łukasz. - Wreszcie sobie powyjaśniacie
wszystko tak jak należy.
- Co masz na myśli? -
Zapytałem nie rozumiejąc.
- Czy ona już wie, że
jest dla ciebie ważna i to nie jak przyjaciółka, a ktoś więcej?
Marcelina
- Masz chwilę? -
Kubiak zajrzał do pokoju kilka minut po kolacji.
- Wchodź. - Zaprosiłam
go z lekkim uśmiechem.
Nieśmiało przekroczył
próg i po zamknięciu drzwi skierował się do mojej szafy. No to
było trochę dziwne.
- Możesz mi powiedzieć
czego szukasz? - Stanęłam tuż obok niego.
- Tego! - Krzyknął
uradowany i podał mi cienki polar.
- Ale po co? -
Kompletnie za nim nie nadążałam.
- Bo idziemy na spacer.
- Uśmiechnął się i zaczął zakładać mi ciepłą bluzę. - No
co, chłodno jest. - Próbował się usprawiedliwiać. - Chodź. -
Chwycił mnie za rękę i po chwili szliśmy już ścieżką w stronę
drogi.
Łukasz Ż.
- Za pięć minut
nadzwyczajne posiedzenie w konferencyjnej. - To był ostatni z pokoi,
który mieliśmy odwiedzić.
Trener nie miał nic
przeciwko spotkaniu, nawet sam zaproponował, że wraz ze mną i
Krzyśkiem poinformuje wszystkich.
Drużyna wiedziała o
co nam chodzi, więc od razu po zgromadzeniu się, przekazaliśmy im
garść informacji. Widać było, że zszokowało ich to. Tym razem
też obeszło się bez żadnych zabawnych komentarzy. Na ich twarzach
gościła powaga, zdumienie i współczucie.
To sprawia, że są
najwspanialsi – głównie zabawni, ale poważni i solidarni, kiedy
tylko części zespołu coś się przytrafia. A niewątpliwie Marcela
jest już częścią drużyny.
Michał K.
- Usiądziemy? -
Zaproponowałem widząc ławeczkę na trasie naszego spaceru.
Jak do tej pory
rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Ot, swobodna konwersacja na
tematy, które nam się nie kończyły.
- Pewnie. -
Odpowiedziała dziewczyna i zajęła miejsce na skraju ławki.
- Wiem, że ostatni
czas był dla ciebie ciężki... - Zacząłem niepewnie, ale po
zauważeniu zainteresowania moimi słowami postanowiłem kontynuować
myśl. - Zdaję sobie też sprawę, że na chwilę obecną masz dość
męskiego gatunku... - Znów zawiesiłem głos, ale tym razem
dlatego, że Marcelina zaczęła lekko chichotać. - Przepraszam, co
cię tak bawi? - Spojrzałem z groźną miną.
- Misiek, do rzeczy, a
nie owijasz w bawełnę. - Poklepała mnie po ramieniu.
- No to przecież dążę
do tego. - Udałem obrażonego, ale jej uśmiech rozwiał moje srogie
pomysły. Złapałem ją delikatnie za dłoń i wznowiłem swoją
wypowiedź. - Wiesz też, że nie jesteś dla mnie tylko
przyjaciółką. Jesteś kimś więcej. Dlatego... - Obserwowałem
uważnie emocje przebiegające po jej twarzy. - Dlatego może
spróbujemy razem? Już nie jako „ja” i „ty”, a „my”? -
Wreszcie wydusiłem z siebie to, co leżało mi na sercu.
- Michał... - Mocno
ścisnęła moją dłoń.
Michał W.
- No, kurde, no! -
Spojrzałem na moją koszulkę, na której plama z kawy robiła się
coraz wyraźniejsza. - Co ty sobie wyobrażasz? Nie dość, że
jesteś tu od niedawna, bo jakimś cudem wygryzłaś panią Ewę, to
się szarogęsisz i któryś raz z kolei kogoś oblewasz! - Moje
zdania zbytnio nie miały składu, ale z nerwów już nie panowałem
nad sobą.
Niebieskowłose
stworzenie z recepcji za nic miało sobie to, że znów coś
nabroiło.
- Oj no, przepraszam. -
Wydała z siebie jakieś krótkie westchnienie połączone z
jednoczesnym przewracaniem oczami. - Też ci się stało...
No nie, miarka się
przebrała! Bezczelna gówniara. Ledwo co szkołę skończyła, a tu
zero szacunku wobec starszych.
- Posłuchaj mnie i to
uważnie. - Poprawiłem się, gdyż zauważyłem coraz większe
zbiegowisko kryjące się za rogiem. - Nie wiem, czyją jesteś
protegowaną, ale wiedz, że długo tu nie popracujesz. I obiecuję
ci, że moje zdanie poprze cała drużyna.
Nieoczekiwanie gdzieś
tam zaczęli klaskać, a ja tylko kpiąco spojrzałem na Beatę i
poszedłem na górę. Ona denerwowała nie tylko mnie, ale też
wszystkich chłopaków. I jeszcze dziś postanowiłem wziąć sprawy
we własne ręce i załatwić wszystko raz a porządnie.
Marcelina
-
Michał... - Zaskoczył mnie totalnie tym wyznaniem. - Co ja mam ci
powiedzieć?
-
Tylko i wyłącznie to co czujesz i podpowiada ci serce. - Uśmiechnął
się ciepło.
Moją
odpowiedzią był pocałunek złożony na jego ustach. Na chwilę
obecną moje serce podpowiadało mi, że mogę mu zaufać i, że on
jest inny.
-
Nie pozwolę nikomu by cię skrzywdził. - Powiedział Kubiak po
chwili. - Chodź. - Wstał i podał mi ręce. - Zaczyna być coraz
chłodniej.
Przystałam
na jego propozycję i ruszyłam się z ławki.
Krzysztof I.
-
A ja wam mówię, że on będą razem! - Broniłem swojego zdania jak
lew.
-
Ale Krzysiu, daj im czas. Znając Dzika to będzie długo zwlekał. -
Powiedział Ziomek.
-
A o co się założymy? - Zapytałem Łukasza.
-
O co się sprzeczacie? - Do naszego pokoju wszedł Pit z Martyną.
-
My? - Zapytaliśmy równocześnie. - O nic.
-
Mhm. - Westchnęła blondynka. - Krzysiu, a co to? - Podeszła bliżej
mojej twarzy.
-
Co się stało? - Przestraszyłem się i pobiegłem przejrzeć się w
lustrze, dziewczyna poszła za mną. - Przecież nic nie mam na
twarzy.
-
Nie widzisz? - Zapytała. - Nos ci rośnie, kłamczuszku. - Zaśmiała
się.
-
Wiesz co... - Przewróciłem oczami.
-
I co, cykasz się cykorze? - Ziomek wrócił do tematu, gdy pojawiłem
się tuż obok niego.
-
Żadne cykam się. Ja ci mówię, że to będzie szybciej niż
myślisz. - Odpowiedziałem, a Piotrek z narzeczoną przyglądali nam
się podejrzliwie.
-
A ja nadal twierdzę, że będzie, ale nie teraz. Później. - Łukasz
wyciągnął rękę, a ja podjąłem wyzwanie.
-
Dobra. Jeżeli przegram, to przez tydzień przynoszę ci śniadanie
do łóżka, ale jeżeli to ja zwyciężę, to ty, przez tydzień
czynisz te honory. - Podałem swoje warunki, a Żygadło zgodził się
na nie kiwnięciem głowy. - Piter, przecinaj.
-
O co wy tak w ogóle się zakładaliście? - Zapytała Martyna
spoglądająca przez okno.
Wyjaśniliśmy
im powody naszego małego sporu.
-
Nie chcę cię martwić, Łukasz, ale musisz już jutro wstać
wcześniej od Krzyśka. - Powiedziała odwracając się do nas.
-
Dlaczego? - Zapytał nie dowierzając.
-
Sami zobaczcie. - Skinęła głową, na co my jednym susem
znaleźliśmy się koło okna.
Szczerze
mówiąc, widok idących Marceliny i Michała trzymających się za
ręce mnie nie zaskoczył. Czułem, że to tak się skończy.
~*~
Witam po dość długiej przerwie.
Wiem, nawaliłam na całej linii i przepraszam, za to, że rozdział jest nijaki i tak późno. Jednak wolne mnie nie zmotywowało i przyniosło wręcz odwrotne skutki.
Czytajcie, komentujcie i do następnego :)
jak słoooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooodko! <3
OdpowiedzUsuńcieszę, że w końcu się zeszli!^^ I przestań z tym ,,nawaliłam", bo jeszcze nie zaobserwowałam, żebyś kiedykolwiek nawaliła! :*
jak słodkko <3 przestań z tym ,,nawaliłam", bo jeszcze nie zaobserwowałam, żebyś kiedykolwiek nawaliła! :* pozdro ;)
OdpowiedzUsuńNo już po takim rozdziale jestem usatysfakcjonowana, czekam na wiecej, w takim momencie nie możesz zaprzestać :))
OdpowiedzUsuńświetny :) Nie źle oby wszystko dobrze się skończyło :)
OdpowiedzUsuńNARESZCIE! jedyne co mi się ciśnie na język :D fajnie, że Michał się w końcu ogarnął i wyznał Marceli miłość :D
OdpowiedzUsuńŁukasz nie docenił kolegi Michała, to teraz się przez tydzień będzie męczył ;D
pozdrawiam ;*
Jak ja się cieszę, że Michał i Marcela są razem:) Mam nadzieję, że teraz już wszystko będzie z górki :-)
OdpowiedzUsuńSwietny! :) Uwielbiam czytać tego bloga :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://bede-walczyc-do-konca.blogspot.com/
Pozdrawiam :)
ojej jak słodko się zrobiło :D
OdpowiedzUsuńi oby tak było już do końca :)
pozdrawiam :*